Pierwszy raz w klubie

[SeaShells 453]

Ciepły letni wieczór. Ulica przed klubem tętniła muzyką i śmiechem ludzi, którzy wchodzili i wychodzili, rozgrzani tańcem i alkoholem. W środku panował półmrok, rozświetlany migającymi światłami laserów i drgającym, głębokim basem.

Przy barze stała moja żona – w krótkiej, obcisłej sukience, która obejmowała jej biodra jak druga skóra. Jej włosy, lekko falowane, spadały na ramiona. W jednej dłoni trzymała drinka, drugą opierała o blat. Wiedziała, że jest obserwowana.

Dziś miało się wydarzyć coś nowego. W klubie czekało sześciu młodych mężczyzn, którzy jeszcze przed chwilą siedzieli przy jednym ze stolików w loży VIP, popijając whisky i zerkając w jej stronę. Wszyscy między 20 a 25 rokiem życia, każdy inny: wysoki brunet z atletyczną sylwetką, szczupły blondyn o delikatnej twarzy, pół-Włoch z czarnymi oczami, rudowłosy chłopak o łagodnym spojrzeniu, ciemnoskóry student z wyraźnym akcentem i umięśniony, krótko ostrzyżony typ, którego spojrzenie było wręcz natarczywe.

Podszedłem do niej, nachyliłem się i powiedziałem cicho:

– Są tutaj. Czekają na ciebie.

Uśmiechnęła się lekko, ale w oczach miała cień niepewności. – Sześciu? – zapytała półgłosem. Skinąłem głową. – Damy radę.

Zaproponowali, by najpierw zatańczyć. Wyszła na parkiet między nich, otoczona szczelnym kręgiem młodych ciał. Tańczyli blisko, ich dłonie początkowo niewinne – na biodrze, na plecach – z każdą minutą wędrowały coraz niżej, coraz śmielej. Widziała, że patrzę. Z czasem jej ruchy stały się bardziej płynne, biodra kołysały się w rytmie muzyki, a usta lekko rozchylone.

Po kilku utworach jeden z chłopaków pochylił się i coś jej szepnął. Chwilę później opuścili parkiet, kierując się do zamkniętego pokoju VIP na piętrze.
Pokój był większy niż się spodziewałem – miękkie kanapy wzdłuż ścian, niski stolik z butelkami alkoholu i światło przytłumione tak, by twarze i ciała były jedynie częściowo widoczne.

Ona usiadła w centrum kanapy. Dwóch z nich od razu zajęło miejsca po jej bokach, trzeci uklęknął przed nią, czwarty stanął za nią, piąty i szósty usiedli naprzeciw, obserwując. Czułem, jak napięcie w niej narasta.

Pierwsze minuty były wolne, kontrolowane. Ręce na udach, dłonie przesuwające się po ramionach. Jeden z nich odsunął ramiączko sukienki, drugi musnął palcami kark, trzeci położył dłoń na jej kolanie i powoli przesuwał wyżej.

Kiedy sukienka opadła na podłogę, została w czarnym, koronkowym komplecie. Sześć par oczu wpatrywało się w nią łapczywie, a ona odruchowo zakryła się ręką.

– Wstydzę się… – powiedziała cicho.

– Nie musisz — odpowiedział brunet przed nią, muskając ustami jej udo.

Poddała się. Stanik został odpięty, majtki powoli zsunięte. Naga, z lekkim rumieńcem na policzkach, siedziała w samym centrum, otoczona męskimi ciałami.

Wtedy zaczęło się to, co pamiętam najdokładniej.

Pierwszy był klęczący przed nią brunet. Zanurzył twarz między jej udami, językiem pieścił każdy centymetr, a ona odchyliła głowę do tyłu, wydając z siebie przeciągły jęk. Jej dłonie spoczęły na jego włosach, prowadząc jego ruchy.

Za nią chłopak o ciemnej karnacji rozsunął jej kolana jeszcze szerzej, a jego dłonie objęły jej piersi. Czułem, jak w jej oddechu miesza się przyjemność i napięcie.

Z boku, blondyn o delikatnej twarzy wysunął się bliżej i podał jej siebie. Spojrzała na niego przez chwilę, po czym objęła go ustami, powoli, aż jego biodra drgnęły.

Dwóch pozostałych patrzyło, ale ich dłonie błądziły po jej biodrach, brzuchu, szyi — nikt tu nie był bierny.

Kiedy brunet wysunął się spomiędzy jej ud, zastąpił go krótko ostrzyżony, umięśniony chłopak. Wszedł w nią powoli, aż jej biodra uniosły się w odpowiedzi. Blondyn, wciąż w jej ustach, jęknął głośniej, a ona pogłębiła ruch, smakując jego ciepło.

Pierwszy finał przyszedł od blondyna. Napiął się, jego ręka zacisnęła się na jej karku, a ona poczuła gorący strumień wypełniający jej usta. Przełknęła bez odrywania wzroku od jego twarzy, a jego ciało drżało jeszcze chwilę.

Nie miała jednak czasu na odpoczynek. Krótko ostrzyżony, wciąż w niej, przyspieszył tempo, a ciemnoskóry chłopak ustawił się przy jej twarzy. Jego członek był gorący i twardy, gdy wzięła go do ust. Ich rytmy zgrały się — przód, tył, usta.

Krótko ostrzyżony wytrysnął w niej głęboko, a w tym samym czasie ciemnoskóry oderwał się i wystrzelił strumieniem na jej policzek, szyję i pierś. Kropelki spływały po jej ciele, a ona wciągnęła powietrze, czując ciepło rozlewające się wszędzie.

Trzeci w kolejce był rudowłosy. Przyciągnął ją do siebie, ułożył na kanapie i wszedł w nią w tej samej chwili, gdy pół-Włoch ustawił się nad jej twarzą. Jego zapach był intensywny, a smak mocny, gdy zaczęła go pieścić.

Pół-Włoch wytrysnął szybko, a jego nasienie spłynęło po jej wargach i brodzie. Rudowłosy nie przestawał, jego biodra uderzały w jej uda, aż nagle wypełnił ją, trzymając ją mocno za biodra.

Został już tylko brunet, ten pierwszy, który zaczynał między jej udami. Uklęknął na podłodze, przyciągnął ją na skraj kanapy, uniósł jej nogi na swoje ramiona i wszedł w nią głęboko, patrząc prosto w jej oczy.

– Teraz ja… – wyszeptał.

Jej ciało falowało, palce wplatały się w jego włosy, a on przyspieszał, aż jej brzuch zaczął drżeć w kolejnym orgazmie. Wtedy wszedł do końca, napiął się i wystrzelił w niej, a ich spojrzenia pozostały połączone do samego końca.

⸻

Leżała rozluźniona, oddech ciężki, ciało błyszczące od potu i ich śladów. Sześciu młodych mężczyzn wciąż ją dotykało — po włosach, udach, brzuchu. Byli nią zachwyceni, każdy na swój sposób. A ja… siedziałem w fotelu naprzeciwko, czując, że ten obraz wypali się w mojej pamięci na zawsze.