Skocz do zawartości
jacgaga

Rogata relacja wielopłaszczyznowa...

Rekomendowane odpowiedzi

Fantastycznie się rozwija! :) myślę, że to poniżenie, wstyd i upokorzenie, które odczówał Michał podczas szczytowania musi doprowadzić do jakieiś konfrontacji z dziewczynami face to face :) może jakaś domówka u nich i sprośne podteksty do Michała.. :) (moja żona mówi na to: szpileczki :) ) - ale oczywiście zdaje się na wizję autora i wyczekuję kolejnych części..

Ciekawi mnie też w którą stronę pójdą pragnienia Kingi.. czy jej partner sie dowie.. czy ona to zatai.. intryga :D

  • Lubię 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

No, dzięki za zainteresowanie. Mam już trochę pomysłów...

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Kinga, która najpierw tylko „chciała zobaczyć zdjęcie jeszcze raz”, teraz zaczyna się otwierać bardziej śmiało. Ciekawość przeradza się w fascynację. Zaczyna flirtować z granicą, z tym, co wypada – i z tym, co potajemnie ją rozpala.
Anna to widzi. I nie ma zamiaru jej hamować. Wręcz przeciwnie – zaczyna wciągać Kingę w grę. I nie robi tego sama.
Wieczór tego samego dnia.
Anna siedzi w sypialni, owinięta miękkim szlafrokiem, z lampką wina w dłoni. Michał siedzi na podłodze przy jej nogach, oparty o jej udo, cicho, oddany, spokojny.
Telefon zawibrował.
Anna tylko rzuciła okiem na ekran i cicho się zaśmiała.
— Oho. Kinga znów.
Michał podniósł głowę. U jego stóp była pełna świadomość, że coś się dzieje – że to nie była jednorazowa wiadomość.
Anna czyta na głos, spokojnym, miękkim głosem:
„Nie wiem, czy powinnam… ale chyba chcę więcej. Nie tylko zdjęcie. Chciałabym usłyszeć, jak to naprawdę było. Jak on cię… bierze. Jak wyglądacie razem. Co mówi. Czy... krzyczysz?”
Michałowi ścisnęło gardło. Znów poczuł ten znajomy ból – mieszankę upokorzenia i ekscytacji, której już nie potrafił od siebie oddzielić.
Anna gładziła go po karku.
— Zobacz, Michałku… Nie minęła doba, a ona już chce wejść w nasz świat.
— Uśmiech. — Może tylko przez słowa… ale może… nie tylko.
Michał patrzył na nią niepewnie.
— Odpowiesz jej?
Anna skinęła głową.
— Ale… razem. Ty mi pomożesz.
Wzięła telefon. I napisała, dyktując cicho:

„Chcesz wiedzieć, jak to było? To posłuchaj. Mój mąż właśnie siedzi obok mnie. Pamięta każdy ślad na moim ciele po tamtym wieczorze. Opowie ci wszystko.”
I spojrzała na Michała.
— Gotowy?
On zadrżał. Ale kiwnął głową.
Anna włączyła nagrywanie wiadomości głosowej.
— Mów, Michał. Powiedz Kindze, jak wyglądałam, gdy wróciłam od niego. Jak pachniałam. Jak się poruszałam. Jak bardzo byłaś zazdrosna i twarda… gdy musiałeś mnie lizać.
Michał zaczął. Cicho. Drżącym głosem:
— Miałaś rozmazany makijaż… i uda wilgotne. Pachniałaś jego potem. Nie… nie umyłaś się. Weszłaś do sypialni i kazałaś mi usiąść między nogami. Twoja skóra była rozpalona, ale nie od gorąca. Od seksu. I… i było cię czuć w całym pokoju.
Anna dotknęła jego ramienia.
— I co zrobiłeś?
— Uklęknąłem. Rozchyliłem ci uda. I… lizałem. Całą. Cicho. Bez słowa.
Anna zakończyła nagrywanie. Wysłała.
Chwilę później – „Kinga odczytała wiadomość”. A po kilku minutach:
„Boże… Anna… To było takie… prawdziwe. Jestem podniecona. I zazdrosna.”
Anna spojrzała na Michała.
— Zobaczysz. Ona będzie chciała więcej. Może jeszcze dziś. A może… zaprosi nas do siebie.
Michał przełknął ślinę. Jego penis znów był twardy. Jak zawsze, gdy jego miejsce było pod jej stopami, a nad nim wisiała cudza obecność.
Anna nachyliła się i szepnęła:
— Jutro wyślę jej zdjęcie… jak mnie trzymasz za uda i liżesz mnie powoli. Tylko jej. Bo ona będzie to sobie w nocy odtwarzać. I marzyć, że to ona widzi, jak jej znajoma oddaje się innemu, a jej własny mąż liże jak ty.

  • Lubię 12

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Zgadzam się :) doskonała fabuła, regularna aktualizacja 👍 no i ta głosówka.. ;) wszystko to powoduje, że zaglądam tu częściej :)

 

  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Następny wieczór. Kawiarnia. Późna godzina.
Anna przychodzi punktualnie. Luźny, ale dopasowany sweter, spod którego widać zarys piersi. Dżinsy. Skórzana kurtka. Naturalna, ale świadoma swojej siły.
Kinga już czeka. Nerwowo bawi się słomką w pustej szklance po drinku. Gdy widzi Annę, wstaje, lekko ją obejmuje. Jest spięta. Ale ciekawość aż świeci jej w oczach.
— Cieszę się, że przyszłaś — mówi, a jej głos lekko drży.
Anna siada spokojnie, uśmiecha się łagodnie.
— To był tylko kwestią czasu, prawda?
Kinga przygryza wargę. Kręci głową, jakby chciała coś powiedzieć, ale nie wie, jak zacząć. W końcu:
— Anna… ja… ja nie jestem pewna, co mnie bardziej rusza. To, że masz kochanka… czy to, że Michał o tym wie. Że… bierze w tym udział.
Anna bierze łyk wina.
— Bo nikt ci nie powiedział, że można żyć inaczej. A teraz… zobaczyłaś, że można. I już nie możesz przestać o tym myśleć.
Kinga spuszcza wzrok. Jej policzki lekko się rumienią.
— Od kiedy mi to wysłałaś… nie mogę spać. Wyobrażam to sobie. Ciebie… jego… i potem Michała. Jak… jak liże cię z cichym błaganiem, z tą… pokorą. I myślę sobie: co, jeśli mój mąż też chciałby być taki? Albo ja chciałabym to zobaczyć?
Anna nachyla się, zniża głos.
— A może chciałabyś zobaczyć mnie? Po wszystkim? Z rozmazanym makijażem. Z odciśniętymi palcami na udach. Z drżącymi kolanami.
— Pauza. — Albo… zobaczyć jego? Jak wygląda mężczyzna, który potrafi sprawić, że zapominam języka?
Kinga przełyka ślinę. W jej oczach strach i pożądanie tańczą razem.
— Anna… ja nigdy nie zrobiłam nic takiego. Nigdy nawet nie zdradziłam myślami. Ale teraz… czuję się, jakbyś otworzyła drzwi, które już się nie zamkną.
Anna uśmiecha się miękko. Wyciąga telefon. Przez chwilę coś przegląda. Potem kładzie go na stole. Odwrócony ekranem do dołu.
— Mam tam jedno nagranie. Jeszcze nie wysłałam nikomu.
— Spojrzenie. — Tylko jeśli chcesz.
Kinga wpatruje się w telefon. Dłoń drży. W końcu delikatnie przekręca urządzenie, dotyka ekranu. Dźwięk cichy, ledwo słyszalny. Męski jęk. Kobiecy szept. Anna, błagająca, sapiąca. Głos Michała: „Proszę… mogę teraz polizać?”
Potem tylko westchnienie. Ciche, prawdziwe. Obnażone.
Kinga zamyka oczy. Jej oddech przyspiesza. Gdy nagranie się kończy, odkłada telefon i patrzy na Annę z nowym, niebezpiecznym spojrzeniem.
— Chcę zobaczyć go.
Anna nie musi pytać: którego.
— Dobrze — mówi cicho. — Ale zobaczysz tylko… jeśli on też będzie chciał cię zobaczyć.
Kinga kiwa głową. Już nie mówi nic. Ale w jej spojrzeniu wszystko jest jasne.

 

Późny wieczór. Sypialnia.
Michał właśnie sprzątał łazienkę, kiedy usłyszał trzask zamka. Drgnął. Wyszedł w bokserkach, stając na korytarzu, jakby mimowolnie chciał pokazać się jej od razu — tej, która wróciła z rozmowy o jego małości, jego słabości… i cudzym penisie.
Anna ściąga buty, odwiesza kurtkę. Ma ten uśmiech. Subtelny. Kobiecy. Władczy. I Michał od razu czuje, że coś się wydarzyło.
— Jak było? — pyta cicho.
Anna unosi brew.
— Pytasz, czy Kinga uwierzyła, że jestem zaspokojona przez innego, a ty potem mnie liżesz?
Michał milczy. Jego policzki różowieją. Spuszcza wzrok.
— Tak.
Anna siada powoli na fotelu w sypialni. Zdejmuje kolczyki, nie patrząc na niego.
— Zapytała, czy krzyczę.
— Pauza. — A potem… poprosiła, żebym jej opowiedziała wszystko. I wiesz co?
Patrzy mu prosto w oczy.
— Opowiedziałam.
Michał przełyka ślinę. Czuje, jak jego penis zaczyna się powoli wypełniać. Jakby jego ciało było szybsze niż wstyd.
Anna kontynuuje:
— Powiedziałam jej, jak mnie łapał za biodra. Jak jęczałam, bo czułam go aż pod żebrami. Jak musiałam chwilę odpocząć, zanim pozwoliłam ci podejść.
Michał jęczy przez zaciśnięte zęby. Kręci głową, jakby nie chciał słyszeć więcej, ale stoi w miejscu. Bez ruchu. Ciało go zdradza.
— Powiedziała, że nigdy nie pomyślałaby, że ja mogę mieć taki układ. Że jesteś… aż tak uległy. Że aż tak to akceptujesz.
Anna wstaje. Podchodzi do niego. Zatrzymuje się tuż przed nim.
— Wiesz, co zrobiłam na koniec?
Michał ledwo oddycha. Jego bokserki już nie kryją wzwodu. Anna to widzi. Dotyka jego klatki piersiowej.
— Pokazałam jej, ile masz.
— Krótka pauza. — Palcami.
— Druga pauza. — Na stole, w kawiarni. Pokazałam dokładnie, ile we mnie wchodzi. A potem dodałam… a teraz wyobraź sobie dwa razy więcej.
Michał zasłania twarz dłonią. Jęczy nisko. Nie wytrzymuje.
— Ona wie… teraz już wie, że jestem niczym… że tamten jest lepszy… że…
Anna chwyta go za nadgarstek. Odsłania jego twarz.
— Nie jesteś niczym. Jesteś wszystkim, co mam.
— I wtedy powoli sięga w dół, chwyta jego członka przez bokserki. — I chcesz wiedzieć, co powiedziała, gdy skończyłam?
Michał tylko patrzy. Bez tchu.
Anna pochyla się i szepcze mu do ucha:
— „Chciałabym go zobaczyć. Tego twojego kochanka. Z Anną. Na żywo.”
Michał jęczy. Opiera się o ścianę. Anna wsuwa rękę pod materiał i zaczyna go pieścić. Powoli. Uważnie. Z precyzją.
— Czyli co, Michałku?
— Szept. — Mamy już jedną widzkę?
Michał przytakuje. Nie może mówić. Ma szkliste oczy. Ale jego członek jest twardy jak skała — i właśnie w dłoni Anny znajduje najgłębszą ulgę.
Anna uśmiecha się, przyciskając usta do jego ucha.
— Więc teraz pytanie: zaprosić ją? Czy najpierw… niech tylko słucha?

  • Lubię 9
  • Smutny 1
  • Dziękuję 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Cóż... AI pełną gębą. A ty #jacgaga nawet nie raczyłeś ją poprawić. Szkoda. Mogło wyjść całkiem zgrabnie, ale nie jest. 🥱

  • Zmieszany 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Zgadza się, mój błąd. Utrzymanie jedności osób i imion jest najtrudniejsze...

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Właściwie, to chyba to co poniżej powinno być wcześniej. Nie jest łatwo - te wszytskie wątki...

Ale mam nadzieję, że narodziny hotki się spodobają:

 

 

Kinga wróciła do domu późno. Wieczór z Anną i Magdą przeciągnął się dłużej, niż planowała — dużo śmiechu, wina, a przede wszystkim opowieści. Szczególnie te od Anny... Jej błyszczące oczy, kiedy mówiła o swoim kochanku, o jego ciele, sile, o tym, jak ją bierze — były jak oliwa dolewana do buzującego w Kindze ognia. Jej męża nie było w domu. Kiedy zamknęły się za nią drzwi mieszkania, cisza aż dzwoniła w uszach. Zdjęła buty, rozpięła bluzkę i zsunęła ją leniwie z ramion, jakby wciąż czuła na nich gorące słowa Anny. Usiadła na kanapie z telefonem w dłoni. Przeglądała wiadomości, ale nic nie potrafiło odciągnąć jej myśli od jednego obrazu, który utkwił w głowie — ten moment, gdy Anna opisywała zapach swojego kochaka, sposób, w jaki potrafił ją złapać za biodra i przyciągnąć do siebie z taką pewnością...

Westchnęła. Dłoń przesunęła się nieświadomie po udzie. Miała w sobie ten stan – to napięcie, które narastało jak prąd w powietrzu przed burzą. Była sama. Czuła się naga nawet w bieliźnie. Otworzyła czat z Anną. Przez chwilę tylko patrzyła na ostatnią wiadomość, tę kończącą wieczorne plotki. Serce zaczęło jej bić mocniej. W końcu napisała:

„Anka… wybacz, ale muszę. Wyślij mi jego zdjęcie. Tego Twojego. Tego, o którym dziś mówiłaś tak, że aż mi się zrobiło wilgotno…”

Po sekundzie dodała:

„Niech będzie bez twarzy. Chcę zobaczyć tylko ciało. Chcę wiedzieć, kim mnie tak rozpaliłaś…”

Wysłała. I wcisnęła telefon między uda, nie odrywając wzroku od ekranu. Kiedy zobaczyła, że Anna pisze… wstrzymała oddech.

Wiadomość nadeszła szybciej, niż się spodziewała. Najpierw tylko krótkie:

„Jesteś pewna, że tego chcesz?”

Kinga uśmiechnęła się do siebie, z tym samym zawadiackim błyskiem w oku, jaki miała już na spotkaniu przy winie. Odpisała bez wahania:

„Chcę. Jestem sama. I jestem mokra od samego myślenia o nim.”

Trzy kropki. Potem znów cisza. Sekundy dłużyły się nieznośnie.

I w końcu — zdjęcie.

Kinga od razu powiększyła je, jakby bała się, że zniknie. Ujęcie było surowe, intymne, zupełnie inne niż te, które widywała na portalach. Mężczyzna stał bokiem do lustra, nago. Ramiona szerokie, napięte. Ujęcie zaczynało się od tułowia — bez twarzy, zgodnie z prośbą — ale to, co przyciągnęło wzrok Kingi, to linia bioder i potężny cień między udami. Niepozowana, naturalna męskość, ciężka, leniwie opuszczona, pewna siebie jak jego właściciel. Jego brzuch był lekko napięty, jakby właśnie odsunął się od kobiety, którą przed chwilą brał bez litości.

Kinga przysunęła kolana bliżej siebie. Poczuła, że bielizna już dawno przestała być sucha.

Telefon lekko zadrżał w jej dłoni, ale to nie powiadomienie — to dreszcz, który przeszedł po plecach i rozlał się po całym ciele. Usiadła wygodniej, zsunęła majtki jednym ruchem, odłożyła telefon na łóżko, nie zamykając zdjęcia.

Jej palce znały drogę, ale dziś… dziś było inaczej. Czuła się, jakby dotykała czegoś zakazanego. Czegoś, co należało do Anny, a jednocześnie — przez tę jedną chwilę — było tylko jej.

Z głośnika telefonu odezwała się kolejna wiadomość głosowa od Anny. Kinga włączyła ją drżącym kciukiem:

„To było zrobione zaraz po tym, jak skończył we mnie. Zdjęcie zrobiłam, kiedy jeszcze byłam rozparta na łóżku… Pamiętasz, jak mówiłam, że był głęboko? Widzisz teraz, czym?”

Kinga jęknęła cicho, nie kontrolując już niczego. Obraz w jej głowie był bardziej realny niż rzeczywistość. Czuła się nieprzyzwoicie, rozkosznie bezwstydna. I dokładnie tego jej teraz było trzeba — tego zakazanego pragnienia, tej wyobrażonej ciężkości nad sobą, tej dominacji, którą czuła tylko słuchając głosu Anny.

Zwinęła się na łóżku, oddychając ciężko, wciąż patrząc na zdjęcie. Potem napisała:

„Chyba rozumiem, czemu go tak lubisz. I czemu Michał może tylko patrzeć…”

Po chwili:

„Nie wiem, czy powinnam to mówić, ale… chciałabym go choć raz. Choćby tylko poczuć, jak wchodzi…”

Zamilkła. Nie wysłała wiadomości. Jeszcze nie. Ale jej serce biło jak szalone. A myśli… już dawno przekroczyły granicę przyzwoitości.

Po kilku minutach, które Kinga spędziła w zawieszeniu, leżąc naga na rozgrzanym ciele łóżka, z telefonem przy piersi, przyszła odpowiedź. Tym razem — znowu głosówka. Anny ton był cichy, niemal szeptany… ale zawierał w sobie coś więcej niż tylko przyjaźń. To był ton kobiety, która wie, co ma — i wie, że może się tym dzielić, jeśli tylko zechce.

„Kinga…” — zaczęła powoli, przeciągając głoskę jej imienia tak, jakby ją smakowała.

„Wiesz, że nie powinnaś tak mówić. Ale właśnie dlatego… tak bardzo mnie to podnieca.”

Chwilowa cisza. Słychać było w tle lekkie przesunięcie po pościeli. Anna leżała. Może naga. Może wciąż pachniała nim.

„Powiem ci coś. Gdybyś wtedy, powiedziała to głośno… Gdybyś spojrzała na mnie tak, jak teraz to czuję, że patrzysz… pewnie zaproponowałabym ci, żebyś przyszła jutro. I żebyś usiadła obok mnie… kiedy on znowu mnie będzie brał.”

Kinga zadrżała, wstrzymując oddech.

„Mogłabyś patrzeć z bliska. Albo… tylko słuchać z drugiego pokoju. Z zamkniętymi oczami. Z ręką między nogami. On wie, jak działa na kobiety. Widziałby twoje spojrzenie. I gdybyś się nie odwróciła… mógłby się do ciebie zbliżyć.”

Tym razem Anna umilkła na dłużej. Głos powrócił niższy, z drapieżnym uśmiechem.

„Nie obiecuję ci niczego, Kinga. Ale jeśli naprawdę chcesz… nie kasuj tej wiadomości. A jutro… ubierz się tak, jakbyś wiedziała, że ktoś cię powącha.”

I jeszcze jeden krótki tekst, zaraz po głosówce:

„Nie pisz już nic. Daj sobie dojść… i zasnąć z tym obrazem.”

Kinga zamknęła oczy. Telefon nadal w dłoni. Wciąż naga. Jej oddech stał się ciężki. Wiedziała, że tej nocy nie będzie spała spokojnie. I że coś zostało przekroczone — może granica przyjaźni, a może... tylko jej własnych wyobrażeń o tym, kim może być.

Kinga nie była już w stanie udawać, że to tylko rozmowa. Że to tylko przyjaźń. Że to tylko fantazja.

Leżała naga, z telefonem tuż obok, ekran wciąż rozświetlony zdjęciem jego ciała — ciężkiego, nieprzyzwoicie męskiego, bezczelnie spokojnego w swoim bezruchu. Jakby nie musiał nic robić, żeby podniecić kobietę — wystarczyło, że był. A teraz, dzięki Annie… był tu. W jej głowie. W jej ciele.

Słowa przyjaciółki, ten głos, ten szept… wciąż rozbrzmiewały w jej uszach:

„Gdybyś się nie odwróciła… mógłby się do ciebie zbliżyć…”

Westchnęła głęboko, niemal drżąco, i pozwoliła dłoni zsunąć się między uda. Była już rozgrzana, spuchnięta, drżąca od niedosytu. Palce sunęły lekko po wargach, a potem głębiej — mokro, gładko, aż jęknęła cicho, ledwie słyszalnie w pustym mieszkaniu.

Zamknęła oczy. Wyobrażała sobie, jak wchodzi — nie delikatnie, nie z pytaniem, tylko tak, jak Anna mówiła. Z pełną siłą, bez zawahania. Jedną ręką trzyma ją za nadgarstek, drugą za kark. Jej ciało przylega do chłodnych kafli albo do pościeli jeszcze ciepłej od wcześniejszego seksu… albo leży pomiędzy nimi. Pomiędzy Anną a nim. Czuje jego skórę, jego ciężar… jego członek, który właśnie rozdziera ją na nowo, głęboko i pewnie.

Jej biodra uniosły się rytmicznie. Drugą ręką przytrzymała pierś, paznokcie wbijając lekko w skórę. Każdy dźwięk w głowie — westchnienie Anny, jego pomruk, dźwięk ciała uderzającego o ciało — podkręcał ją bardziej niż cokolwiek, czego kiedykolwiek doświadczyła samotnie.

I wtedy…

Obraz w głowie znów się zmienił. Nie była już tylko uczestniczką. Była obserwatorką. Stała w drzwiach sypialni, naga, przyczajona, z palcami na sobie. A Anna spojrzała na nią przez ramię, już rozparta, już wypełniona, i tylko powiedziała:

„Patrz. I się nie wstydź…”

Ten obraz wystarczył.

Kinga zadrżała gwałtownie, całe ciało napięło się jak struna, oddech urwał się, a potem z jej ust wyrwał się cichy, krótki, zduszony jęk. Fala przeszła przez nią jak uderzenie gorąca, rozlewając się aż po palce stóp, aż po kark. Drżała jeszcze przez chwilę, z wilgotnymi udami, pulsującą łechtaczką, zaciskając dłoń na prześcieradle.

Zamrugała, znów patrząc na zdjęcie. Obraz jego ciała wciąż był na ekranie. Przez chwilę po prostu leżała. Cicho. Oddychając. Żywa.

A potem wyszeptała w ciemności, sama do siebie:

— Kurwa, Anka… co ty mi zrobiłaś…

  • Lubię 5
  • Dziękuję 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Wieczór. Mieszkanie Anny i Michała.

Dzwonek do drzwi.

Michał otwiera — odrobinę zdenerwowany, choć udaje spokój. Ma na sobie czarne spodnie dresowe i gładką koszulkę. Kinga stoi w progu — ciemna sukienka, włosy związane, perfumy delikatne. Ale jej spojrzenie zdradza, że przyszła po coś więcej niż pogawędkę.

— Cześć… Michał. — uśmiecha się. — Anna już…?

— Jeszcze nie wróciła. Powiedziała, że się spóźni. Prosiła, żebym cię przyjął.

Kinga wchodzi. Siada swobodnie na sofie, ale jej wzrok co chwila wraca do jego sylwetki. Do jego rąk, bioder, spojrzenia.

— To chyba… dziwna sytuacja, prawda? — zaczyna z lekkim śmiechem. — Ja tu siedzę, ty tu jesteś… a ona… cóż, chyba właśnie teraz nie siedzi, tylko raczej…

Michał przełyka ślinę. Spuszcza wzrok. Ale kiwa głową.

— Tak… pewnie właśnie jest z nim. Wiesz, że się z nim spotkała.

— Wiem. I nie mogę przestać o tym myśleć.

— Pauza. — A ty? Jak się z tym czujesz? Gdy twoja żona… no, wiesz… właśnie ma w sobie kogoś większego. Mocniejszego. Innego.

Michał siada. Spogląda w bok.

— Czuję się… bezsilny. Mały. Ale… podnieca mnie to.

Kinga uśmiecha się powoli. Wzrokiem sięga niżej, na jego krocze. Nie trzeba mówić nic. Erekcja jest tam, twarda i wyraźna. Napręża materiał. Wydaje się… skromna.

— No proszę. Tak szczerze? Myślałam, że to może gra. Ale widzę, że to cię naprawdę kręci. Myśl, że on ją teraz rozpycha… a ty tu siedzisz jak… no właśnie.

Michał milczy. Wzdycha. Jego twarz czerwona, ale oczy wilgotne.

Kinga nachyla się lekko, przechylając głowę.

— I powiedz mi, Michałku… naprawdę jesteś taki… malutki, jak Anna mówiła?

Michał patrzy na nią z niemym wstydem. Ale nie zaprzecza. Tylko przytakuje.

— Chcesz zobaczyć? — pyta cicho.

Kinga uśmiecha się. — Tak.

I wtedy rozlega się dźwięk otwieranych drzwi.

Głos Anny z przedpokoju:

— Nie rozbieraj się jeszcze, Michałku. Jeszcze nie. Poczekaj aż ci każę.

Michał zastyga. Kinga obraca głowę. Anna wchodzi do salonu – w rozpiętym płaszczu, pod którym widać tylko skąpą, mokrą bieliznę. Policzki zaróżowione, włosy rozczochrane.

— Przepraszam za spóźnienie — mówi spokojnie. — Ale nie mogłam wyjść od razu… jego dłonie tak mnie trzymały.

Kinga aż wstrzymuje oddech. Anna siada z boku, nogi zakłada na siebie. Wzrok wbija w Michała.

— No, skoro już zaczęliście, to nie róbmy z tego teatru. Michał… rozbierz się. Wszystko.

Michał staje. Ręce mu drżą. Powoli zsuwa spodnie, potem bokserki.

I staje przed nimi nagi. W całkowitym milczeniu. Członek stoi — ale jest mały. Sztywny, napięty, lecz niewielki. Ledwo kilka palców długości. Żaden ślad potęgi.

Kinga cicho westchnęła. Przesunęła wzrokiem po nim i uniosła brwi.

— Więc… to prawda.

— Spojrzała na Annę. — On naprawdę… taki mały.

— I dodała cicho. — I tak twardy od samego upokorzenia.

Anna się uśmiecha. Wstaje. Podchodzi do Michała. Całuje go w policzek.

— Bo takiego go lubię. Małego, wiernego. I napalonego, gdy patrzysz na niego jak na zabawkę.

Kinga nie przerywa spojrzenia. Jej głos teraz niższy, powolny.

— Wiesz, Michałku… nie sądziłam, że kiedykolwiek powiem to na głos, ale… widok twojego malucha naprawdę mnie podnieca.

— Pauza. — Bo wiem, że teraz we mnie nie wszedłbyś nawet w połowie… a mimo to stoisz tu, dumny w swoim wstydzie.

Anna chwyta jego członka. Pokazuje go Kindze.

— Oto jego całe męstwo. To wszystko, co ma. A teraz… masz go przed sobą. I możesz mu powiedzieć wszystko.

Kinga przybliża się o pół kroku. Pochyla głowę, patrząc na członek z bliska.

— Uroczy. Naprawdę. Taki... kieszonkowy. Ale bije od niego takie napięcie… jakby chciał coś znaczyć.

— Spojrzenie na Michała. — I wiesz co? Dla mnie… teraz jesteś kimś. Bo jesteś widoczny. Cały. Bez ochrony.

Michał stoi nagi. Jego penis — mały, sztywny — widoczny, napięty, niemal bolesny. Kinga siedzi na fotelu, z winem w dłoni, uśmiechając się lekko, przechylona do przodu. Jej wzrok sunie po nim powoli, oceniająco. Z kobiecą ciekawością i pewnym... politowaniem, które Michała podnieca bardziej niż cokolwiek innego.

Anna w tym czasie powoli rozwiązuje pasek płaszcza. Otwiera go, odsłaniając nagie ciało. Bez stanika, bez bielizny. Skóra lekko zaróżowiona, uda jeszcze lekko drżące.

— Myślę, że czas pokazać naszej gościnnej przyjaciółce… dlaczego masz taką erekcję.

Podchodzi do Michała, siada na krawędzi kanapy, rozkłada nogi. Jej głos spokojny, pewny siebie:

— Uklęknij, Michałku. I zacznij mnie pieścić. Tak, jak lubisz. Jak cię nauczyłam. Tak, jak robisz to zawsze… kiedy wracam od niego.

Michał klęka. Bez słowa. Dłonie już drżą. Jego twarz niemal natychmiast zanurza się między udami Anny. Cicho. Delikatnie. Ze skupieniem. Z nabożnością.

Anna przymyka oczy, odchyla głowę. Wzdycha przeciągle.

— Jeszcze jestem pełna. Czujesz to, Michałku? W środku mnie… wszystko, co mi zostawił. Parę razy. Głęboko. Mocno.

Kinga drży. Jej wargi rozchylają się. Widać, że już nie tylko słucha — widzi, obserwuje. Każdy szczegół. Michała na kolanach. Jego język w napięciu. Ciało kobiety, której nie był w stanie tak napełnić.

— On kończy we mnie bez pytania. Ja nawet nie każę mu wychodzić. Bo po co?

— Anna patrzy na Kingę. — Skoro potem i tak Michał mnie wyczyści.

Michał jęczy cicho, ale nie przerywa. Całuje, liże, drży. Jego członek pulsuje — widoczny dla obu kobiet. Mały, ale napięty do granic możliwości.

Kinga nie wytrzymuje. Sięga dłonią między uda. Na początku subtelnie. Jakby od niechcenia. Ale szybko widać, że jej palce poruszają się coraz szybciej. Wzrok wbity w twarz Anny, w ciało Michała, w to, co dzieje się przed nią.

— To naprawdę chore, co we mnie robicie — szepcze. — Ale nigdy nie byłam tak podniecona.

— Spojrzenie na Michała. — Ty tam klęczysz jak pies… a ja czuję się, jakbym miała kontrolę nad tobą równie mocno jak ona.

Anna uśmiecha się. Głaszcze Michała po głowie. Mocno.

— Bo masz. Możesz mu mówić, co widzisz. Możesz komentować. Możesz patrzeć… jak dochodzę na jego języku, a on… nawet nie ma prawa dotknąć się bez pozwolenia.

Kinga oddycha ciężko. Jej dłoń nie zwalnia.

— On… on cały się trzęsie.

— Z niedowierzaniem. — Naprawdę dochodzisz z myślą, że my to widzimy? Że ja wiem, jak mały jesteś? Że twoja żona jest zapełniona przez kogoś… dziesięć razy bardziej męskiego?

Michał jęczy. Jeszcze nie doszedł, ale jego ciało pulsuje. Całe.

Anna wtedy rozkazuje cicho:

— Ręce za plecy, Michałku. Teraz tylko język. I słuchaj, jak komentujemy twoją nędzną, cudowną rolę.

  • Lubię 6
  • Dziękuję 3

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Cuckoldplace Poland © 2007 - 2025

Jesteśmy szanującym się forum, istniejemy od 2007 roku. Słyniemy z dużych oraz udanych imprez zlotowych. Cenimy sobie spokój oraz kulturę wypowiedzi. Regulamin naszej społeczności, nie jest jedynie martwym zapisem, Użytkownicy stosują się do zapisów regulaminu.

Cookies

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

Polityka Wewnętrzna

Nasze Forum jest całkowicie wolne od reklam, jest na bieżąco monitorowane oraz moderowane w sposób profesjonalny przez ekipę zarządzającą. Potrzebujesz więcej informacji? Odwiedź nasz Przewodnik. Jednocześnie przypominamy, że nie przyjmujemy reklamodawców. Dziękujemy za wizytę i do zobaczenia!

×
×
  • Dodaj nową pozycję...