Skocz do zawartości
Dark

Klątwa pragnienienia

Rekomendowane odpowiedzi

Pierwszy raz zobaczyłem ją na siłowni – te biodra, które falowały przy każdym kroku, ten grymas ust, gdy skupiała się na ćwiczeniach. Od razu wiedziałem, że musi być czyjaś. Ale to nigdy nie było dla mnie przeszkodą.

Dziś jest u mnie. Stoi przy oknie, palce bębnią o szybę, a jej ciało odbija się w ciemnym szkle. Jest niespokojna, ale ja wiem, czego chce.

– Tomek dzwonił – mówi, nie odwracając się. – Pytał, czy wrócę na kolację.

Podchodzę do niej, przyciskam ją plecami do szyby. Czuję, jak drży.

– A co mu odpowiedziałaś? – pytam, wbijając zęby w jej kark.

– Że... że musiałam zostać w pracy – wzdycha, gdy moja dłoń wsuwa się pod jej spódnicę.

Śmieję się cicho. Takie kłamstwa to nasza druga natura.

– A teraz powiedz mu prawdę – rozkazuję, wyciągając telefon z jej torebki.

Jej oczy rozszerzają się, ale nie protestuje. Wie, że to podnieca ją najbardziej. Wybieram numer, przyciskam aparat do jej ucha. Słyszę głos Tomka:

– Maryś? Wszystko w porządku?

Ona zaciska powieki, a ja wsuwam w nią palce.

– Tomek... – jej głos się łamie – jestem u niego. Właśnie... o Boże... właśnie mnie rucha.

Milczenie na drugim końcu. Potem tylko ciche:

– Rozumiem.

Odwracam ją twarzą do okna, rozpinam spodnie. Marysia przyciska czoło do szyby, jej oddech zaparował szybę.

– Powiedz mu, jak bardzo to lubisz – szepczę.

– Kocham to... – jęczy do telefonu. – Kocham, gdy mnie... wykorzystuje... gdy wiesz, że jestem jego...

Tomek nie odpowiada. Ale słyszę jego oddech. Wie, że to koniec. Że jego Marysia już nigdy nie będzie tylko jego.

A ja? Ja tylko przyciskam ją mocniej i śmieję się w duchu.

  • Lubię 3

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Napisane przez @rogacz_199x :

 

Po drugiej stronie telefonu Tomek sięga ręką do spodni. Jego kutas natychmiast staje się twardy. Słyszy w słuchawce jęki swojej Marysi. Przeżywa rollercoaster. Jest zazdrosny o podniecony jednocześnie. Czuje wręcz fizycznie jej przyjemność. Wie, że Marysia lubi ostry seks z elementami dominacji, jednak sam nie był w stanie jej tego dać. Sam jest raczej uległy.

- Jesteś tam? - z zamyślenia wybudza go głos żony w słuchawce. Słowa wypowiada raczej sylaba po sylabie w rytm kolejnych pchnięć kochanka

- Tak kochanie - rzekł szybko

- Powiedz to...

Słowa stanęły mu w gardle. Wiedział, co chce żeby powiedział. Ale teraz te słowa miał wypowiedzieć w realu. Jego żona była ruchana przez kochanka w gdzieś i nie widział tego. Do tej pory jedynie o tym fantazjowali podczas zabaw w łóżku

- Mmm. Powiedz! - jej głos był teraz stanowczy

- Dziękuję.

- Za co?

- Za przyjemność, którą dajesz mojej żonie.

- iii?

- I proszę traktuj ją jak sukę.

- iii?

Tomek walczył sam ze sobą. Czuł, że kutas w jego dłoni za chwilę wybuchnie. Wyobrażał sobie jak Marysia jest teraz posuwania.

- Nie musicie używać gumki

  • Lubię 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Tomek odkłada telefon na stół, jego ręka wciąż drży. Kutas pulsuje mu w dłoni, ale gdy linia cichnie, gorąco w jego ciele ustępuje miejsca chłodu niepewności. Stoi przy oknie, wpatrując się w ciemność, gdzie jego odbicie wygląda jak cień dawnego siebie. W głowie wciąż słyszy jej głos, rwany pchnięciami kochanka, sylaba po sylabie. „Dziękuję. Za przyjemność, którą dajesz mojej żonie.” Te słowa, które wypowiedział, palą jak trucizna, a zarazem sprawiają, że czuje się żywy. To jak klątwa dżinna – pragnął tego, a teraz nie może się uwolnić. Sięga po whisky, które zostawił na stole. Płyn parzy gardło, ale nie zagłusza chaosu w głowie. Zazdrość miesza się z podnieceniem, a myśl o Marysi – jego Marysi – w ramionach innego mężczyzny sprawia, że jego ciało reaguje wbrew woli. Wie, że ona uwielbia ostrą grę: dominację, poczucie bycia posiadaną. On nigdy nie potrafił jej tego dać. Zbyt miękki, zbyt uległy. Fantazje, które kiedyś szeptali w łóżku, stały się rzeczywistością. I nie wie, czy to go niszczy, czy wyzwala.Telefon wibruje. Wiadomość:

„Wracam. Bądź gotowy.”

Serce mu przyspiesza. Gotowy? Na jej powrót, na zapach innego mężczyzny na jej skórze, na opowieść, która będzie jak nóż i pieszczota zarazem? Zamyka oczy, wyobrażając sobie Marysię wychodzącą z mieszkania kochanka – rozmazany makijaż, wygnieciona spódnica, ślad jego rąk na jej udach. To podnieca go bardziej, niż chce przyznać. Drzwi otwierają się godzinę później. Marysia wchodzi, ruchy powolne, niemal prowokujące. Zdejmuje płaszcz, rzuca torebkę na kanapę. Nie patrzy na niego, ale czuje jego spojrzenie. W końcu odwraca głowę, jej usta układają się w wyzywający uśmiech.

– Cześć, kochanie – mówi, jakby wróciła z pracy, a nie z łóżka innego faceta.

Tomek przełyka ślinę. Chce coś powiedzieć, ale słowa grzęzną w gardle. Podchodzi do niej, serce wali mu w piersi. Ona przechyla głowę, czeka na jego ruch. Ale to ona przejmuje kontrolę.

– Klęknij – mówi cicho, tonem nieznoszącym sprzeciwu.

Zawahał się, ale opada na kolana. Marysia podchodzi, jej dłoń wsuwa się w jego włosy, szarpie lekko, zmuszając, by spojrzał jej w oczy.

– Powiedz to jeszcze raz – szepcze, a w jej oczach błyska coś dzikiego.

– Powiedz, za co dziękujesz.

Tomek czuje, jak krew napływa mu do twarzy. Jego oddech przyspiesza, słowa z telefonu stają się cięższe, bardziej realne.

– Dziękuję... za przyjemność, którą dajesz mojej żonie – mówi, głos drży.Marysia uśmiecha się szerzej, jej palce zaciskają się na jego włosach.

– I co jeszcze?– Proszę... traktuj ją jak sukę – wypowiada to szeptem, czując, jak jego ciało reaguje. – I... nie musicie używać gumki.

Jej śmiech jest cichy, ostry jak brzytwa. Puszcza jego włosy, siada na kanapie, zakładając nogę na nogę. Spódnica podnosi się, odsłaniając udo z czerwonym śladem po dłoni kochanka.

– Chcesz wiedzieć, co robił? – pyta, jej głos niski, niemal gardłowy. – Wziął mnie na stole w jego kuchni. Najpierw rozdarł mi rajstopy, nie zdejmując spódnicy. Wepchnął się we mnie tak mocno, że blat trzeszczał. Trzymał mnie za gardło, a ja błagałam o więcej. Wypełnił mnie, Tomek. Czułam, jak spływa po moich udach, kiedy wychodziłam.Tomek czuje, że traci oddech. Jej słowa są jak ciosy, każde zdanie maluje obrazy, które rozdzierają go od środka, a jednocześnie sprawiają, że jego kutas znów twardnieje. Klęczy przed nią, a ona mówi dalej, bez litości, z detalami, które są jak tortura i ekstaza.–

Później rzucił mnie na łóżko, rozpiął mi bluzkę, rozchylił ją, żeby widzieć moje cycki, kiedy mnie posuwał. Powiedział, że jestem jego dziwką, a ja krzyczałam jego imię. Wiesz, co jeszcze? Myślałam o tobie – o tym, jak siedzisz tutaj, wyobrażając sobie to wszystko, i to sprawiało, że dochodziłam jeszcze mocniej. Tomek zaciska dłonie w pięści, próbując opanować drżenie. Chce ją dotknąć, chce przerwać ten potok słów, ale nie może. Jest uwięziony, związany klątwą własnych pragnień, niezdolny do zerwania więzów, które sam stworzył.

– Dotknij mnie – mówi Marysia, rozchylając uda. – Pokaż, jak bardzo ci się to podoba.

Tomek podnosi się z klęczek, ręce mu drżą, gdy zbliżają się do niej. Czuje jej ciepło, zapach, który nie należy już tylko do niej. Wie, że to go niszczy, ale nie może przestać. To jak uzależnienie, jak życzenie, którego nie można cofnąć. Marysia chwyta jego nadgarstek, prowadzi jego dłoń tam, gdzie chce.

– Jesteś mój – szepcze, ale oboje wiedzą, że to nieprawda. Jest jego, jest kochanka, jest sobą. Ta wolność, ta gra, więzi ich oboje.– Powiedz to jeszcze raz – mówi, jej oczy błyszczą.

– Powiedz, że mogę robić, co chcę.

– Możesz robić, co chcesz – odpowiada Tomek, głos ledwie słyszalny – Zawsze możesz.

Jej uśmiech jest triumfem, a on wie, że to dopiero początek. 

  • Lubię 3
  • Dziękuję 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Marysia, kiedyś troskliwa i oddana żona, przeszła metamorfozę, która odmieniła ją nie do poznania. Początkowo jej dominacja nad Tomkiem była subtelna – drobne rozkazy, jak przynoszenie jej kawy czy masowanie stóp, testowały jego reakcje. Z czasem jednak odkryła, że kontrola nad nim budzi w niej dziką satysfakcję. Flirtowała z innymi mężczyznami na jego oczach, obserwując, jak zazdrość miesza się w nim z podnieceniem. Każdy rumieniec na jego twarzy, każde drżenie jego dłoni, dodawało jej pewności siebie.

Punktem zwrotnym stało się wprowadzenie rytuałów. Obroża – czarna, skórzana, z metalowym kółkiem – stała się symbolem jej władzy.
– Nosząc to, zawsze będziesz pamiętał, że należysz do mnie – powiedziała, zaciskając ją na jego szyi.
Tomek, zszokowany, ale zaintrygowany, nie zaprotestował. Każdego wieczoru klękał przy drzwiach, całując jej buty, a ona głaskała go po głowie, szepcząc:
– Dobry piesek.

Z czasem Marysia zaczęła zapraszać kochanków do domu. Tomek musiał pełnić rolę służącego – przygotowywać kolacje, nalewać wino, a potem patrzeć, jak ona oddaje się innym. Jej pewność siebie rosła, a ona sama stawała się bezwzględna, rozkoszując się jego upokorzeniem.

Tomek na początku stawiał opór. Wstyd palił go od środka, gdy klękał przed Marysią, a jej słowa

– "Dobry piesek" – odbierały mu resztki godności. Jednak podniecenie, którego nie mógł zaprzeczyć, powoli łamało jego wolę. Marysia manipulowała nim mistrzowsko, wmawiając mu, że to jego pragnienie.
– Przyznaj, że lubisz, gdy jestem z innymi – szeptała, patrząc mu w oczy.
Zaciskał zęby, ale kiwał głową, niezdolny do sprzeciwu.

Z czasem zaakceptował swoją rolę. Nosił obrożę z dumą niewolnika, a jej rozkazy – sprzątanie w fartuszku, usługiwanie jej kochankom – stały się codziennością. W końcu poddał się całkowicie, stając się narzędziem w jej rękach, złamany, ale perwersyjnie zadowolony.

 

Wszedłem do ich domu z uśmiechem, wiedząc, że jestem tu nie tylko dla Marysi, ale też po to, by zmiażdżyć Tomka. Marysia powitała mnie pocałunkiem, jej dłoń od razu powędrowała do mojego krocza. Spojrzałem na Tomka – stał w kącie, w obroży i fartuszku, z tacą w rękach. Żałosny widok.
– Twój kundel jest grzeczny – rzuciłem, klepiąc ją po tyłku.
Uśmiechnęła się, skinęła na niego.
– Pokaż Marcinowi, jak go szanujesz.

Tomek podszedł, drżąc, i ukląkł, całując moje buty. Zaśmiałem się.
– Dobry pies – powiedziałem, a Marysia zachichotała.

Kazała mu przygotować kolację. Podczas posiłku siedział w kącie, patrząc, jak jem i dotykam jego żony. Potem przenieśliśmy się na kanapę. Usiadła mi na kolanach, rozpinając bluzkę.
– Powiedz Tomkowi, co zrobimy – szepnęła.
Spojrzałem na niego z uśmieszkiem.
– Zamierzam pieprzyć twoją żonę, rogaczu. A ty będziesz patrzył.

Jego oczy zaszły mgłą, ale nie odezwał się. Marysia jęknęła, gdy ścisnąłem jej sutki. Czas na zabawę.

 

Zsunąłem Marysię z kolan i ustawiłem ją na czworakach na kanapie. Podwinąłem jej spódnicę – nie miała bielizny, jej cipka lśniła wilgocią. Rozpiąłem spodnie, mój kutas wyskoczył, twardy i pulsujący. Wszedłem w nią jednym pchnięciem, głęboko, aż krzyknęła. Chwyciłem jej biodra i zacząłem ją posuwać – mocno, dziko, jak zwierzę. Jej tyłek falował przy każdym uderzeniu, a mokre klaśnięcia wypełniały pokój.

– Tak, mocniej! – wrzeszczała, wbijając paznokcie w kanapę. Jej cycki podskakiwały, pot spływał mi po plecach.

Spojrzałem na Tomka – stał w kącie, jego spodnie wybrzuszone, ale ręce miał związane jej rozkazem. Marysia odwróciła głowę, dysząc.
– Widzisz, jak mnie wypełnia? Lepszy od ciebie, Tomek!

Ryczałem jak byk, przyspieszając. W końcu eksplodowałem w niej, sperma wypełniła ją po brzegi, spływając po udach. Marysia drżała, jej orgazm wstrząsnął jej ciałem. Opadła na kanapę, a ja wysunąłem się, mój kutas lśnił od jej soków.

 

Marysia, wciąż dysząc, skinęła na Tomka.
– Posprzątaj, piesku.

Podszedł na czworakach, a ona chwyciła go za włosy, przyciągając jego twarz do swojego krocza.
– Lizać – rozkazała.

Zaczął, czując mój smak zmieszany z jej wilgocią. Jęczała, trzymając go mocno, a ja patrzyłem, popijając wino. Gdy skończył, kazała mu wstać i założyć różowy fartuszek. Sprzątał rozbite kieliszki, podczas gdy my śmialiśmy się, planując kolejne spotkanie.

Tomek, złamany, czuł pożądanie, którego nie mógł zaspokoić. Jego klątwa – pragnienie, by Marysia była z innymi – spełniła się, ale zniewoliła go na zawsze.

  • Lubię 2
  • Wow! 1
  • Dziękuję 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Marysia weszła do sypialni z lekkim uśmiechem na ustach, w dłoni trzymając koronkowe, różowe stringi. Materiał był cienki, niemal przezroczysty, ozdobiony delikatnymi wzorami, które miały wkrótce stać się symbolem upokorzenia Tomka. Na łóżku leżała reszta przygotowanego stroju – czarny fartuszek pokojówki, białe pończochy i wysokie obcasy – ale to stringi były pierwszym krokiem w jej planie.Tomek siedział na skraju łóżka, ubrany jedynie w czarną obrożę z metalowym kółkiem, które cicho brzęczało przy każdym jego ruchu. Jego dłonie spoczywały na kolanach, a wzrok unikał jej spojrzenia. Marysia podeszła bliżej, jej kroki były pewne, a głos, choć miękki, niósł w sobie nutę władzy.

– Wstań, piesku – rozkazała.Tomek posłusznie podniósł się, jego ciało zdradzało lekkie drżenie.

Marysia wręczyła mu stringi, patrząc mu prosto w oczy.

– Załóż je – powiedziała spokojnie, ale stanowczo.

– Chcę, żebyś czuł, kim jesteś. Moją małą zabawką.

Tomek zawahał się, jego palce zacisnęły się na delikatnej tkaninie. Spojrzał na nią z mieszanką wstydu i niepewności, ale pod jej spojrzeniem nie miał wyboru. Powoli zsunął swoje bokserki, odsłaniając się przed nią całkowicie. Jego penis był na wpół twardy, co tylko wzmogło rumieniec na jego twarzy. Marysia obserwowała go z satysfakcją, jej wzrok przeszywał go jak ostrze.

– Szybciej – rzuciła ostrzej, a on drgnął, posłusznie wsuwając nogi w stringi.

Koronka otuliła jego biodra, cienki pasek wbił się między pośladki, a ciasny materiał uciskał jego jądra i penisa, podkreślając każdy ich zarys pod przezroczystą tkaniną. Marysia zbliżyła się, jej dłoń powędrowała do jego krocza, delikatnie masując go przez koronkę. Tomek stęknął, czując mieszankę bólu i niechcianej przyjemności.

– Ślicznie wyglądasz – mruknęła, jej palce zacisnęły się mocniej.

– Ale pamiętaj, to nie dla ciebie. To dla mnie.

Tomek skinął głową, jego oddech stał się szybszy. Marysia cofnęła dłoń i wskazała na resztę stroju.

– Ubierz się do końca. Czeka nas dzisiaj coś specjalnego.

 

Specjalnym wydarzeniem był przyjazd Michała – kochanka Marysi, który teraz siedział na kanapie w salonie, popijając whisky z aroganckim uśmiechem. Marysia, ubrana w czarną, koronkową bieliznę, siedziała obok niego, jej dłoń leniwie wędrowała po jego udzie. Tomek stał w kącie, ubrany w pełny strój pokojówki: fartuszek, pończochy, obcasy i te przeklęte stringi, które uwierały go przy każdym ruchu. W rękach trzymał tacę z kieliszkami, a jego oczy unikały widoku pary na kanapie.Marysia spojrzała na niego, jej oczy błyszczały podnieceniem.

– Podejdź, piesku – rozkazała. – Pokaż Michałowi, jak bardzo mnie kochasz.

Tomek zamarł. Widział, jak Marysia rozpięła pasek Michała, a jego gruby, twardy kutas wysunął się z rozporka, pulsujący i gotowy. Michał spojrzał na Tomka z wyższością, jakby był jedynie pionkiem w ich grze. Marysia wskazała na podłogę przed Michałem.

– Klęknij i weź go do ust – powiedziała, jej głos ciął jak bat.

– Przygotuj go dla mnie.W Tomku coś eksplodowało. Wściekłość, upokorzenie i desperacja zalały go jak fala. Rzucił tacę na podłogę – kieliszki rozbiły się z hukiem, szkło rozprysło się po parkiecie. Zerwał się na równe nogi, zaciskając pięści, a jego głos drżał z furii.

– Dość tego! – wrzasnął. – Nie będę tego robił, Marysiu! Nie jestem twoim niewolnikiem! To za daleko! Nie będę się pieprzył z facetem dla twojej przyjemności! Mam dość tego całego upokarzania!

Marysia uniosła brew, przez chwilę zaskoczona, ale na jej ustach szybko pojawił się drapieżny uśmiech. Michał zaśmiał się cicho, nie ruszając się z miejsca, jakby bunt Tomka był tylko chwilową rozrywką. Marysia wstała powoli, jej ruchy były płynne i pewne. Podeszła do Tomka, chwyciła go za obrożę i szarpnęła tak mocno, że niemal upadł.

– Buntujesz się? – syknęła, jej twarz znalazła się blisko jego, a oddech parzył mu skórę.

– Myślisz, że masz prawo decydować? Jesteś mój, Tomek. Mój do używania. I zrobisz, co ci każę.

Tomek szarpnął się, próbując się wyrwać.

– Nie! – krzyknął. – To się musi skończyć! Nie zniosę więcej! Chcę być wolny!

Marysia nie ustąpiła. Jej spojrzenie było twarde, nieubłagane. Puściła obrożę, ale tylko po to, by chwycić go za podbródek i zmusić, by spojrzał jej w oczy.

– Ty to lubisz – wyszeptała, jej głos był słodki, ale jadowity.

– Lubisz, kiedy cię upokarzam. Lubisz patrzeć, jak Michał mnie pieprzy. I wiesz co? Lubisz nawet to, że cię do tego zmuszam. Przyznaj to.

Jej słowa były jak ciosy, rozbijające jego opór. Tomek czuł, jak jego pewność siebie topnieje, jak podniecenie, którego tak bardzo nienawidził, znów przejmuje kontrolę. Jego kutas, wciąż uwięziony w stringach, twardniał wbrew jego woli, a Marysia to zauważyła.

– Widzisz? – zaśmiała się cicho. – Twoje ciało nie kłamie, nawet jeśli ty próbujesz. Klęknij, albo stracisz mnie na zawsze.

Strach przed utratą Marysi przeważył nad jego buntem. Z cichym westchnieniem porażki opadł na kolana, a łzy wstydu i bezsilności napłynęły mu do oczu. Marysia uśmiechnęła się, głaszcząc go po policzku.

– Dobry chłopiec – mruknęła. – A teraz pokaż Michałowi, jak bardzo mnie kochasz.

Michał wstał, rozpinając spodnie do końca. Jego kutas, gruby i lśniący od wilgoci, znalazł się tuż przed twarzą Tomka. Marysia chwyciła go za włosy i przyciągnęła bliżej.

– Weź go – rozkazała, jej ton nie znosił sprzeciwu.Tomek, drżąc, uniósł dłonie i otworzył usta. Michał pchnął się do przodu, wypełniając jego gardło. Smak był ostry, słony, a Tomek dławił się, próbując nadążyć za brutalnym rytmem. W tym samym czasie Marysia założyła czarny pas z dildem – grubym, silikonowym, ociekającym lubrykantem. Klęknęła za Tomkiem, uniosła jego fartuszek i zsunęła stringi na bok.

– Skoro jesteś taki posłuszny – szepnęła – to dam ci nagrodę.

Wbiła dildo w jego ciało jednym, powolnym ruchem. Tomek stęknął, jego mięśnie napięły się z bólu i nieoczekiwanej przyjemności. Marysia poruszała biodrami, wbijając się głębiej, a jej ruchy synchronizowały się z pchnięciami Michała.

– Czujesz, jak cię wypełniamy? – wyszeptała, jej głos drżał z podniecenia. – Jesteś naszą zabawką, Tomek.

Tomek, uwięziony między nimi, czuł, jak jego ciało całkowicie go zdradza. Napięcie narastało, aż w końcu, z cichym jękiem, doszedł, brudząc stringi gorącą spermą. Michał i Marysia zaśmiali się, widząc jego upokorzenie.

– Żałosne – rzuciła Marysia, wysuwając dildo i zostawiając go drżącego na podłodze.

  • Lubię 2
  • Wow! 1
  • Dziękuję 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Tomek klęczał na podłodze, drżąc po swoim upokarzającym orgazmie. Koronkowe, różowe stringi, mokre od jego spermy, lepiły się do jego skóry, a fartuszek pokojówki zwisał luźno, odsłaniając jego uda. a jego kutas, mimo niedawnego wytrysku, znów twardniał w ciasnym materiale, zdradzając jego niezaspokojone pożądanie. Marysia, wciąż dysząc po dominacji nad nim, spojrzała na Michała, który siedział na kanapie z aroganckim uśmieszkiem, jego kutas nadal twardy, lśniący od wilgoci po akcie z Tomkiem.

– Czas na prawdziwą zabawę – mruknęła Marysia, jej głos przesycony dzikim podnieceniem. Skinęła na Tomka, a jej oczy błyszczały jak u drapieżnika polującego na zdobycz. – Podejdź, piesku. Wsuń go we mnie. Pokaż, że jesteś z nami.

Tomek, wciąż na czworakach, z twarzą mokrą od łez i smaku Michała, podszedł bliżej. Drżąc, chwycił kutasa Michała – gorącego, pulsującego, z żyłami napęczniałymi pod skórą. Czuł jego ciężar, ciepło, a zapach potu i wilgoci drażnił jego nozdrza. Marysia uniosła się, rozchylając nogi, jej cipka była lśniąca, różowa, z wargami rozchylonymi od podniecenia, gotowa na przyjęcie kochanka. Tomek, złamany i posłuszny, poprowadził kutasa Michała do jej wejścia, czując, jak jej wilgoć otula główkę, gdy wsunął go w nią powoli. Marysia westchnęła z rozkoszą, jej biodra drgnęły, gdy Michał wszedł głęboko, wypełniając ją jednym płynnym ruchem.

Marysia wspięła się na Michała, jej nogi obejmowały jego biodra, a ręce opierały się na jego muskularnej klatce piersiowej, gdzie paznokcie zostawiały czerwone ślady. Jej czarna, koronkowa bielizna zsunęła się z ramion, odsłaniając pełne, ciężkie piersi, których sutki sterczały, twarde i różowe, błyszcząc od potu, który spływał po jej dekolcie. Zaczęła ujeżdżać go jak dzika klacz, jej biodra poruszały się w górę i w dół z animalistyczną furią, a każde pchnięcie wydawało mokre, klaśnięte dźwięki, gdy jej cipka zaciskała się wokół jego grubego kutasa, który rozciągał ją do granic.  

– O, kurwa, tak! – wrzasnęła Marysia, jej głos był chrapliwy, pełen niepohamowanej żądzy. Jej tyłek falował przy każdym ruchu, a uda drżały od wysiłku, gdy wbijała się na niego z coraz większą siłą. Pot spływał po jej plecach, ściekając wzdłuż kręgosłupa, a jej włosy, wilgotne i rozczochrane, przyklejały się do szyi i ramion, tworząc na skórze lśniące smugi.  

Michał ryczał jak byk, jego dłonie ściskały jej pośladki, wbijając palce w miękką skórę tak mocno, że zostawiały purpurowe ślady.

– Jesteś taka ciasna, suko – warknął, popychając biodra w górę, by wejść jeszcze głębiej, aż główka jego kutasa uderzała w najgłębsze zakamarki jej wnętrza.

Jego kutas, lśniący od jej soków, wsuwał się i wysuwał w szybkim, brutalnym rytmie, a każde pchnięcie sprawiało, że jej cycki podskakiwały, niemal wyskakując z resztek koronkowego stanika, który ledwo trzymał się na jej ramionach.

Marysia odwróciła głowę, patrząc na Tomka, który klęczał obok, jego oczy były szeroko otwarte, a ciało zdradzało niezaspokojone pożądanie.

– Patrz, Tomek! – syknęła, jej głos drżał z rozkoszy, gdy kolejny spazm przyjemności wstrząsnął jej ciałem.

– Widzisz, jak mnie wypełnia? Jest większy, lepszy, twardszy niż ty kiedykolwiek będziesz! Czuję go w środku, jak rozwala mi cipkę!

Tomek, uwięziony w swoim upokorzeniu, czuł, jak jego kutas znów twardnieje w stringach, mimo że dopiero co doszedł. Zaczął się masować.

- Nie wolno ci się dotykać! – krzyknęła Marysia.

Jego ciało płonęło z bólu i pragnienia, a każdy krzyk Marysi, każde mokre klaśnięcie ich ciał, wbijało się w jego psychikę jak sztylet.  

Michał chwycił Marysię za biodra, unosząc ją lekko, by wbić się w nią jeszcze mocniej. Jej cipka, rozciągnięta i mokra, wydawała obsceniczne, ssące dźwięki, gdy jego kutas wypełniał ją po brzegi, a jej soki spływały po jego jądrach, tworząc lśniącą plamę na skórze.

– Dochodzisz, suko? – warknął, a ona odpowiedziała głośnym westchnieniem, jej ciało zadrgało w spazmie orgazmu, mięśnie jej cipki zacisnęły się wokół niego, wyciskając z niej kolejne fale wilgoci.  

Marysia, wciąż ujeżdżając go, zmieniła pozycję, opierając się dłońmi o jego ramiona, by móc kontrolować tempo. Jej biodra poruszały się teraz w okrężnych ruchach, jakby chciała wycisnąć z niego każdą kroplę przyjemności. Jej piersi falowały, sutki ocierały się o jego klatkę piersiową, a pot ściekał między nimi, tworząc lśniące smugi na jej skórze. Michał, nie wytrzymując, chwycił ją za włosy, przyciągając jej twarz do swojej i całując ją brutalnie, jego język wdzierał się w jej usta, podczas gdy jego biodra wciąż pchały w górę, wypełniając ją z każdym ruchem.  

W końcu Michał ryknął jak zwierzę, jego sperma eksplodowała w niej, wypełniając jej cipkę gorącym, gęstym strumieniem, który spływał po jej udach, gdy wysunął się, jego kutas wciąż pulsował, lśniąc od jej soków i jego nasienia. Marysia, drżąca po drugim orgazmie, opadła na niego, jej nogi rozchylone, a cipka ociekająca ich wspólnymi płynami, tworzyła kałużę na skórzanej kanapie. Jej oddech był ciężki, a ciało lśniło od potu, jak u dzikiej bestii po polowaniu.
Tomek klęczał obok, jego oczy były przyklejone do widoku Marysi i Michała, a jego ciało drżało z niezaspokojonego pożądania. Stringi, mokre od jego wcześniejszego orgazmu, uciskały jego znów twardego kutasa. Jednak w jego umyśle, złamany przez klątwę pragnienia, zrodziła się desperacka potrzeba – potrzeba bycia bliżej Marysi, nawet za cenę dalszego upokorzenia.  

– Pani… – wyszeptał, jego głos był słaby, niemal błagalny. – Proszę… pozwól mi posprzątać. Chcę… chcę cię zadowolić.

Marysia uniosła głowę, jej oczy błysnęły zaskoczeniem, ale szybko zastąpił je sadystyczny uśmiech. Odgarnęła wilgotne włosy z twarzy i spojrzała na niego z góry, wciąż siedząc na Michale, którego kutas powoli miękł w jej dłoni.  
– Chcesz posprzątać? – powtórzyła, jej głos był miękki, ale pełen groźby. – Prosisz o to, piesku?

- Słyszysz? - powiedziała do Michała - kundelek ma życzenie - myślisz, że powinnam się zgodzić.

Michał spojrzał na żałosnego, klęczącego Tomka. Uśmiechnął się z politowaniem:

- Bądź dobrą panią - powiedział.

- Wiesz, że to będzie cię kosztować. Będziesz musiał to odsłużyć. I nie będzie lekko - powiedziała Marysia.

Tomek skinął głową, jego oczy były pełne łez, ale i desperackiej determinacji.

– Tak, pani… proszę – wymamrotał, jego głos drżał, a ciało zdradzało go, gdy jego kutas napierał na ciasną koronkę.

Marysia zaśmiała się, a Michał prychnął z pogardą.

– Patrz na niego – rzucił, popijając whisky. – Błaga, żeby lizać moje nasienie. Żałosny rogacz.

Marysia rozchyliła nogi jeszcze szerzej, odsłaniając swoją cipkę, ociekającą spermą Michała i jej własnymi sokami.

– No dobrze, piesku – mruknęła. – zlizuj.

Tomek, na czworakach, podszedł bliżej, jego twarz znalazła się tuż przy jej kroczu. Jego język dotknął jej warg, smakując słoną, gorącą mieszankę spermy Michała i jej wilgoci. Marysia westchnęła z rozkoszą, chwytając go za włosy i przyciągając jego twarz głębiej.

– Dobrze, Tomek – szepnęła, jej głos drżał z przyjemności. – Pokaż, jak bardzo mnie kochasz.

Jego język poruszał się posłusznie, zbierając każdą kroplę, a smak i zapach paliły go od środka, pogłębiając jego upokorzenie. Michał patrzył na to z boku, śmiejąc się.

- Wyliż mi odbyt - powiedziała Marysia.

Tomek zamarł na chwilę, jego oddech stał się płytki. Marysia, wciąż patrząc mu w oczy, uniosła biodra i odwróciła się lekko, eksponując nie tylko swoją cipkę, ale i ciasny, różowy odbyt, który lśnił od potu i wilgoci po ich dzikim akcie.

– Zaczynaj – rozkazała, jej ton był nieubłagany.

Tomek, drżąc, pochylił się bliżej. Jego język dotknął jej odbytu, ostrożnie, niemal z wahaniem, smakując słoną, gorącą skórę. Marysia westchnęła z rozkoszą, chwytając go za włosy i przyciągając jego twarz głębiej.

– Głębiej, piesku – syknęła, jej biodra drgnęły, gdy jego język wślizgnął się w ciasne, ciepłe wnętrze. Smak był intensywny, ziemisty, a zapach jej ciała – potu, soków i seksu – wypełniał jego zmysły, pogłębiając jego upokorzenie.

– O, tak… – mruknęła Marysia, jej głos drżał z przyjemności. – Jesteś taki posłuszny, Tomek.

Tomek, całkowicie poddany, lizał ją gorliwie, jego język poruszał się w rytmicznych, okrężnych ruchach, podczas gdy jego kutas pulsował w stringach, zdradzając jego niechciane podniecenie. Gdy Marysia była zadowolona, odsunęła jego twarz i wskazała na swoją cipkę, wciąż ociekającą spermą Michała.

– A teraz reszta – rozkazała.

Tomek, na czworakach, przesunął język do jej warg, smakując słoną mieszankę spermy Michała i jej soków. Jego ruchy były posłuszne, niemal mechaniczne, a Marysia westchnęła, trzymając go mocno za włosy.

– Dobrze, piesku – szepnęła. – Pokaż, jak bardzo mnie kochasz.

Michał patrzył na to z boku, śmiejąc się.

– Spójrz na niego – rzucił do Marysi. – Nawet nie trzeba go zmuszać. Sam chce być twoją dziwką. Liże ci dupę i moje nasienie.

Marysia kiwnęła głową, jej uśmiech był pełen satysfakcji.

– Jesteś nasz, Tomek – powiedziała, wciąż trzymając jego włosy. – Ale pamiętaj, co powiedziałam. To będzie cię kosztować. Życzenia nie są za darmo.

Tomek, uwięziony w swoim pożądaniu, czuł, jak jego kutas pulsuje w stringach, ale nie mógł się dotykać. Jego ciało płonęło z niezaspokojonej żądzy, a każde słowo Marysi i Michała było jak cios. Gdy skończył, Marysia kazała mu wstać i założyć fartuszek. Musiał posprzątać rozbite kieliszki, podczas gdy oni śmiali się, planując kolejne spotkanie.  

  • Lubię 2
  • Dziękuję 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Tomek, zwany teraz przez Marysie "Sromkiem", klęczał w kącie pokoju, ubrany w różowe, koronkowe stringi i obrożę z napisem "Suczka". Jego ręce były związane za plecami, a na szyi wisiał łańcuszek, który Marysia trzymała w dłoni, bawiąc się nim jak smyczą. To był czas zapłaty – za jego poprzednie życzenie, za to, że kiedyś błagał, by móc "posprzątać" po Marysi i jej kochankach. Ostrzegała go, że cena będzie wysoka, a teraz przyszła pora, by ją spłacił.

Drzwi otworzyły się z hukiem, a do środka wszedł Marek – nowy kochanek Marysi, wysoki, muskularny, z surowym wyrazem twarzy. Jego kroki dudniły na podłodze, a Sromek poczuł, jak żołądek ściska mu się z przerażenia i chorego podniecenia. Marysia, ubrana w czarną, prześwitującą bieliznę, wstała z kanapy, jej biodra kołysały się prowokacyjnie, gdy podeszła do Marka i pocałowała go głęboko.

– Cześć, Marku – zamruczała, jej dłoń powędrowała do jego spodni, masując twardniejące wybrzuszenie. – Sromek czeka, żeby nam dzisiaj służyć. Prawda, suczko?

Marek rzucił okiem na Sromka, jego usta wykrzywiły się w kpiącym uśmiechu.
– To ten żałosny rogacz? – rzucił, klepiąc Sromka po twarzy. – Wygląda jak roztrzęsiona suczka.
Marysia szarpnęła za łańcuszek.
– Bo nią jest – odparła, jej głos ociekał satysfakcją. – I dzisiaj zapłaci za swoje zachcianki.

Marysia chwyciła Sromka za obrożę i szarpnęła go w stronę środka pokoju, zmuszając, by ukląkł przed Markiem.
– Patrz na niego, suczko – warknęła, jej głos był ostry jak brzytwa. – To prawdziwy mężczyzna, nie taki żałosny robak jak ty.

Marek skrzyżował ramiona, patrząc na Sromka z wyraźną pogardą. Marysia uniosła pejcz i z całej siły uderzyła Tomka po plecach. Głośny trzask rozległ się w pokoju, a Sromek pisnął, jego ciało zadrżało od bólu. Czerwony ślad natychmiast pojawił się na jego skórze.
– Głośniej, suczko! – krzyknęła, a kolejne uderzenie spadło na jego uda.

Tak, pani! – zawył, łzy spływały po jego twarzy.

Nie dając mu chwili wytchnienia, Marysia splunęła mu w twarz. Gęsta ślina trafiła prosto w jego oczy, a on zamrugał, próbując się otrząsnąć, ale nie śmiał się ruszyć. Marek zaśmiał się gardłowo, podchodząc bliżej.
– Co za żenada – rzucił, po czym sam splunął na Sromka, trafiając go w czoło. Ślina spłynęła powoli, mieszając się z potem i łzami.

Marysia chwyciła Tomka za włosy i zmusiła go, by spojrzał na Marka.
– Powiedz mu, kim jesteś – rozkazała.
Sromek, drżąc, wyszeptał:
– Jestem suczką pani Marysi…

Pejcz znów świsnął w powietrzu, tym razem lądując na jego pośladkach.
– Głośniej, śmieciu! – wrzasnęła.
– Jestem suczką pani Marysi! – krzyknął, jego głos załamał się od bólu i upokorzenia.

Marek wyciągnął nogę i kopnął Sromka w bok, przewracając go na podłogę.
– Leż tam, gdzie twoje miejsce – powiedział, a Marysia zaśmiała się, stając nad Tomkiem i patrząc na niego z triumfem.
– Widzisz, Sromku? To dopiero początek. Marek dopiero się rozgrzewa, a ty będziesz nam służył, jak przystało na taką szmatę.

Sromek leżał na podłodze, skulony, z ciałem pokrytym pręgami i mokrym od śliny. Jego umysł był złamany, a każde słowo Marysi i Marka wbijało się w niego jak gwóźdź.

Marek usiadł na kanapie, rozpinając spodnie. Jego gruby, nabrzmiały kutas wysunął się na wierzch, a Marysia klęknęła przed nim, jej oczy błyszczały dzikim pożądaniem. Bez słowa chwycił ją za włosy i przyciągnął do siebie, wbijając się w jej usta. Sromek patrzył, jak jego żona dławi się, a ślina spływa jej po brodzie – bezradny, z rękami związanymi za plecami.

Po chwili Marek odepchnął ją i ustawił Marysię na czworakach na kanapie. Podciągnął jej stringi w dół, odsłaniając mokrą cipkę. Wszedł w nią jednym brutalnym pchnięciem, a ona krzyknęła, jej ciało zadrgało od siły uderzenia. Chwycił jej sutki, wykręcając je mocno, aż syknęła z bólu i rozkoszy. Jego dłoń spadła na jej pośladek z głośnym plaśnięciem, zostawiając czerwony ślad.

– Lubisz, jak cię tak pieprzę, suko? – warknął, uderzając ją jeszcze raz.
– Tak, Marku! – jęknęła Marysia, jej biodra poruszały się w rytmie jego pchnięć. – Mocniej!

Marek przyspieszył, jego kutas wsuwał się i wysuwał z jej cipki z mokrym, klaśniętym dźwiękiem. Po kilku minutach wysunął się, jego palce powędrowały do jej odbytu, rozciągając go. Marysia stęknęła, ale nie protestowała, gdy wbił się w jej dupę, rozdzierając ją brutalnie. Posuwał ją szybko, aż w końcu ryknął, spuszczając się głęboko w jej wnętrznościach. Wysunął się, dysząc, i sięgnął po koniak, jakby nic się nie stało.

Marysia, wciąż na czworakach, spojrzała na Sromka. Jego kutas napierał na stringi, twardy i pulsujący, ale nie mógł się dotykać.
– Teraz ty, suczko – rzuciła, wstając i podchodząc do niego. – Czas na twoją zapłatę. Ześlizgnęła się z Marka i podeszła do męża na czworakach z gracją drapieżnika.

Uklękła przed nim, zsunęła mu stringi i chwyciła jego kutasa. Drżał z napięcia. 

Jądra były napęczniałe, ciężkie od niewyładowanego pożądania, a główka lśniła od pierwszych kropel wilgoci.
– Proszę, pani… – wyszeptał, lecz Marysia uderzyła go w twarz, mocno, zostawiając czerwony ślad na policzku.

– Milcz, szmato – warknęła. – Nie masz prawa się odzywać.

Jej palce owinęły się wokół jego kutasa, zaciskając się ciasno u nasady. Powoli, drażniąco, zaczęła poruszać dłonią w górę i w dół, jej paznokcie delikatnie drapały skórę, wywołując dreszcze bólu i rozkoszy. Sromek jęknął, jego biodra drgnęły mimowolnie, ale Marysia puściła go tuż przed tym, jak poczuł narastające napięcie. Jego kutas pulsował w powietrzu, a on wył z frustracji, czując, jak orgazm ucieka mu sprzed nosa.

– Boli, prawda? – szepnęła Marysia, jej oddech gorący na jego skórze. – Dobrze. Tak ma być.

Marek, siedząc na kanapie i popijając koniak, przyglądał się temu z rozbawieniem.
– Daj mu mocniej, Marysiu – rzucił. – Niech wie, co to prawdziwe cierpienie.

Marysia kiwnęła głową, jej dłoń znów chwyciła kutasa Sromka, tym razem mocniej, szarpiąc go brutalnie. Jej palce zacisnęły się na jego jądrach, ściskając je tak mocno, że Sromek krzyknął. Ale podniecenie nie ustępowało – wręcz przeciwnie, jego kutas stawał się jeszcze twardszy, co wywołało u Marysi śmiech.
– Jesteś żałosny – powiedziała, jej głos ociekał pogardą. – Im bardziej cierpisz, tym bardziej cię to podnieca. Prawdziwa suczka.

Znów zaczęła go masturbować, tym razem szybciej, jej dłoń poruszała się w rytmicznym tempie, a Sromek czuł, jak napięcie narasta, jak jego jądra zaciskają się, gotowe do wytrysku. Ale w ostatniej chwili Marysia puściła go, a on zawył, jego biodra pchnęły w pustkę, a kutas drgał, ociekając kroplami preejakulatu, lecz bez ulgi.

– Nie, nie, nie! – krzyczał, łzy spływały mu po twarzy. – Proszę, pani, błagam!

Marysia wstała, chwyciła pejcz i uderzyła go w klatkę piersiową, zostawiając czerwony ślad.
– Błagaj ile chcesz, szmato – syknęła. – Nie dojdziesz, dopóki ci nie pozwolę. A to nie nastąpi dzisiaj.

Marek podszedł bliżej, jego dłoń powędrowała do tyłka Sromka, wbijając palce w jego pośladki.
– Może jak go zerżniesz, to się uspokoi – rzucił do Marysi, śmiejąc się.
Ale Marysia pokręciła głową.
– Może ty?

Sromek sojrzał na Marysię z przerazeniem.

- Nie jestem dziś w nastroju - powiedział Marek - dziś mam ochotę na ciebie, ty mała kurewko.

Znów klęknęła, jej usta otoczyły główkę jego kutasa, ssąc mocno, a język wirował wokół wrażliwej skóry. Sromek jęczał, jego ciało drgało, ale zanim napięcie osiągnęło szczyt, odsunęła się, a on wył z frustracji, jego kutas pulsował w powietrzu, siny i nabrzmiały do granic możliwości.

Marysia wstała, jej dłoń powędrowała do jego jąder, ściskając je brutalnie, a on zwinął się z bólu, lecz jego erekcja nie ustępowała.
– Czujesz to, Sromku? – szepnęła, jej twarz blisko jego. – To twoja kara. Będziesz tak cierpiał, dopóki nie zdecyduję inaczej.

Marek, wciąż popijając koniak, kiwnął głową z uznaniem.
– Dobrze go męczysz – powiedział. – Niech wie, że jest nikim.

Marysia kontynuowała tortury, drażniąc go i przerywając – czasem liżąc jego kutasa, czasem szarpiąc go brutalnie, ale za każdym razem, gdy był bliski orgazmu, puszczała go, śmiejąc się, gdy wył z bólu i desperacji. Jego kutas był teraz siny, żyły napęczniałe, a jądra bolały od niewyładowanego napięcia, jakby miały eksplodować.

Po kilkunastu minutach takiej tortury Sromek był wrakiem – trząsł się, płakał, błagał o litość, ale Marysia była nieugięta.
– To twoja zapłata, suczko – powiedziała, wstając i patrząc na niego z góry. – I to dopiero początek.

Podczas tych zabiegów sperma Marka powoli spływała z jej rozwartego odbytu, lśniąca i lepka.

Marysia ustawiła się na czworakach.

– Podejdź, Sromku – rozkazała. – Wylizuj. To twój obowiązek.

Sromek, złamany i upokorzony, podszedł na kolanach. Jego język dotknął jej odbytu, smakując gorzkiej, słonej spermy Marka. Marysia westchnęła, jej biodra drgnęły, gdy wślizgnął się głębiej, zbierając każdą kroplę.
– Dobrze, suczko – mruknęła. – Pokaż, jak bardzo mnie kochasz.

Marek, podniecony widokiem, wstał i podszedł do Marysi od przodu. Chwycił ją za włosy i wbił swojego kutasa w jej usta, pieprząc jej gardło brutalnie. Dławiła się, ale przyjmowała go posłusznie, podczas gdy Sromek lizał jej dupę, czując, jak jego własne podniecenie rośnie – bez szans na ulgę.

Gdy Marek doszedł, wypełniając usta Marysi spermą, odsunął się i wrócił do swojego koniaku. Marysia, z ustami pełnymi nasienia, spojrzała na Sromka. Wypluła spermę na jego twarz rozsmarowała ją dłonią.

– Twoja nagroda, suczko – powiedziała, uśmiechając się złośliwie.

Wstała, podeszła do szuflady i wyjęła metalową klatkę na penisa – ciasną, zimną, z zamkiem. Klęknęła przed Sromkiem, który wciąż drżał z frustracji, i założyła klatkę na jego siny, twardy kutas. Zacisnęła ją mocno, aż jęknął z bólu. Zamek kliknął, a klucz zawisł na jej szyi, na łańcuszku między piersiami.

– Jesteś mój, Sromku – szepnęła, patrząc mu w oczy. – I już nigdy nie dojdziesz bez mojej zgody.

Sromek skinął głową, upokorzony, zniewolony, ale dziwnie spełniony w swojej perwersyjnej roli. Jego życzenie się spełniło – ale za jaką cenę.

  • Lubię 3
  • Dziękuję 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Tomek, teraz znany tylko jako Sromek, został całkowicie zniewolony przez Marysię i jej trzech kochanków – Marcina, Michała i Marka. Jego życie sprowadziło się do służenia im, spełniania ich zachcianek i znoszenia nieustannych upokorzeń. W tej ostatniej scenie czwórka zgromadziła się w sypialni, by uczcić swoją władzę nad nim, oddając się dzikiej, grupowej rozkoszy, podczas gdy bezradny Sromek mógł jedynie patrzeć.

Tak bylo i tym razem. Sromek, siedział w kącie sypialni, przywiązany do ciężkiego, drewnianego krzesła szorstkim sznurem, który wrzynał się w jego nadgarstki i kostki, zostawiając czerwone pręgi na skórze. Na szyi miał czarną obrożę z napisem „Suczka”, a jego kutas, uwięziony w ciasnej, metalowej klatce, pulsował z bólu i niezaspokojonego pożądania. Jego oczy, pełne łez i desperacji, były przyklejone do sceny rozgrywającej się na wielkim łóżku przed nim. Marysia, jego niegdyś ukochana żona, a teraz pani i bogini, oddawała się trzem kochankom – Marcinowi, Michałowi i Markowi – w dzikiej, zwierzęcej orgii, która miała być ostatecznym dowodem jego zniewolenia. Marysia leżała na środku łóżka, jej nagie ciało lśniło od potu, a długie, czarne włosy rozrzucone były na poduszce, wilgotne i splątane. Jej piersi, pełne i ciężkie, falowały przy każdym ruchu, a sutki, twarde i różowe, błyszczały od śliny i potu. Marcin klęczał nad jej twarzą, jego gruby, nabrzmiały kutas wsuwał się głęboko w jej gardło. Marysia ssała go z pasją, jej usta zaciskały się wokół jego trzonu, a język wirował wokół główki, zbierając słone krople preejakulatu. Jej dłonie ściskały jego biodra, przyciągając go jeszcze bliżej, a gardłowe odgłosy dławienia wypełniały pokój.

– Ssij mocniej, suko! – warknął Marcin, chwytając ją za włosy i wpychając się głębiej, aż jej oczy załzawiły, a ślina spływała po brodzie, kapiąc na jej cycki.

– Jesteś naszą dziwką, Marysiu, tylko na to się nadajesz!

Michał, klęcząc między jej rozłożonymi nogami, wbił się w jej cipkę jednym brutalnym pchnięciem. Jego kutas, długi i gruby, rozciągał jej mokre, lśniące wargi, a każde pchnięcie wydawało mokre, ssące dźwięki, gdy jej soki spływały po jego jądrach, tworząc kałużę na prześcieradle. Marysia wygięła się w łuk, jej biodra poruszały się w rytmie jego ruchów, a jej krzyki, stłumione przez kutasa Marcina, mieszały się z plaśnięciami ich ciał.
– Ciasna jak kurwa! – ryknął Michał, jego dłonie ściskały jej uda, zostawiając czerwone ślady.

– Rozpierdolę ci tę cipkę, Marysiu!Marek, stojąc za Michałem, przygotowywał się do swojego ruchu. Jego kutas, lśniący od lubrykantu, był twardy i pulsujący. Bez słowa chwycił Michała za biodra i wbił się w jego dupę jednym, gwałtownym pchnięciem. Michał stęknął, jego ciało zadrgało od bólu i rozkoszy, ale nie przerwał posuwania Marysi. Jego język wciąż lizał jej łechtaczkę między pchnięciami, a jego kutas wbijał się w nią coraz mocniej. Marek rżnął Michała z brutalną siłą, jego biodra uderzały o jego tyłek, wypełniając pokój głośnym plaśnięciem.
– Bierz go, Michał, ty jebana suko! – warknął Marek, jego dłonie zaciskały się na biodrach kochanka.

– Pieprz ją, a ja rozwalę tobie dupę!

Marysia, uwięziona między nimi, wrzeszczała z rozkoszy, jej ciało drgało w spazmach orgazmu. Jej cipka zaciskała się wokół kutasa Michała, a gardło pracowało nad kutasem Marcina, który pchał się coraz głębiej, aż jej twarz była mokra od śliny i łez. Sromek, związany w kącie, patrzył na to wszystko, jego kutas napierał na klatkę, powodując palący ból. Każde plaśnięcie, każdy krzyk Marysi, każdy wulgarny komentarz mężczyzn wbijał się w jego psychikę jak sztylet, pogłębiając jego upokorzenie. Po kilku minutach Marek wysunął się z Michała, jego kutas lśnił od lubrykantu i wilgoci. Podszedł do Marysi, chwycił ją za włosy i przyciągnął jej twarz do swojego krocza.
– Liż, suko – rozkazał, a Marysia, wciąż dysząc, posłusznie otworzyła usta, jej język przesunął się po jego trzonie, smakując resztki z dupy Michała.

– Smakuje ci, co? – zaśmiał się Marek, klepiąc ją po twarzy.

– Jesteś taką szmatą, że zlizałabyś wszystko.

Marysia westchnęła z rozkoszą, jej język poruszał się gorliwie, a jej oczy błyszczały dzikim pożądaniem. W tym czasie Michał i Marcin zmienili pozycję. Michał położył się na plecach, a Marysia wspięła się na niego, siadając na jego kutasie, który znów wbił się w jej cipkę. Marcin stanął za nią, jego dłonie rozchyliły jej pośladki, odsłaniając ciasny, różowy odbyt. Bez ceregieli wbił się w nią, rozciągając ją brutalnie. Marysia krzyknęła, jej ciało zadrgało od podwójnej penetracji, gdy obaj mężczyźni posuwali ją jednocześnie – Michał w cipkę, a Marcin w dupę.

– O, kurwa, tak! – wrzasnęła Marysia, jej głos był chrapliwy, pełen niepohamowanej żądzy. – Rozpierdalcie mnie, chłopaki!

– Jesteś naszą jebaną dziwką! – ryknął Michał, jego biodra pchały w górę, a kutas wsuwał się w nią z mokrym plaśnięciem.
– Ciasna dupsko, jak cholera! – dodał Marcin, jego dłonie ściskały jej tyłek, zostawiając czerwone ślady.

– Weźmiemy cię na dwa baty, suko!

Ich ruchy były szybkie, brutalne, zsynchronizowane. Marysia drżała między nimi, jej cycki podskakiwały, pot spływał po jej plecach, a jej cipka i odbyt były rozciągane do granic. Obaj mężczyźni ryczeli, ich kutasy wypełniały ją, a mokre, obsceniczne dźwięki ich ciał mieszały się z jej krzykami. Marek, popijając koniak, patrzył na to z boku, jego kutas znów twardniał na widok orgii.Sromek, w kącie, czuł, jak jego klatka staje się nieznośnie ciasna. Jego kutas napierał na metal, powodując palący ból, a jądra były napęczniałe od niewyładowanego napięcia. Patrzył na Marysię, którą kiedyś kochał, a która teraz była boginią dla innych mężczyzn, a dla niego – jedynie panią, której mógł służyć. Jego łzy spływały po twarzy, ale nie mógł oderwać wzroku od sceny, która była jego ostatecznym upokorzeniem.Michał i Marcin osiągnęli punkt kulminacyjny niemal jednocześnie. Michał ryknął, jego sperma eksplodowała w cipce Marysi, wypełniając ją gorącym strumieniem, który spływał po jej udach. Marcin, chwilę później, spuścił się w jej dupie, a biała strużka nasienia wyciekła, gdy wysunął się z jej rozciągniętego odbytu. Marysia, drżąca po kolejnym orgazmie, opadła na łóżko, jej ciało lśniło od potu, a cipka i odbyt ociekały ich nasieniem.Marysia spojrzała na Sromka, jej oczy błyszczały triumfem.
– Widzisz, Sromku? – rzuciła, jej głos był chrapliwy, ale pełen władzy. – To jest prawdziwy seks. A ty już nigdy nie będziesz we mnie. Jesteś tylko żałosną suczką, która może patrzeć.Sromek, związany i złamany, skinął głową, jego umysł pogrążył się w otchłani klątwy pragnienia, która zawładnęła jego życiem.

  • Lubię 4
  • Dziękuję 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Sromek, złamany i zdesperowany, czuł, jak jego serce rozpada się na kawałki. Jej słowa były jak nóż, ale w głębi duszy wciąż tliła się iskierka nadziei – pragnienie ostatniej chwili bliskości z Marysią, choćby namiastki tego, co kiedyś mieli.

- Proszę, pani… – wyszeptał, jego głos drżał od emocji, a oczy wypełniły się łzami. – Błagam cię… pozwól mi się z tobą kochać. Ostatni raz. Obiecuję, że potem będę służył wam wszystkim, będę posłuszny… ale daj mi to jedno, proszę. Marysia uniosła brew, a jej kochankowie parsknęli śmiechem.

- Słyszysz, Marysiu? – rzucił Marcin – Twój piesek chce ochłap.

- Daj mu, niech się nacieszy przez chwilę – zaśmiał się Marek, klepiąc ją w tyłek.

Marysia spojrzała na Sromka, jej oczy błyszczały dziką radością.

Marysia spojrzała na Tomka z przewrotnym uśmiechem, jej oczy lśniły pewnością siebie i kpiną.

– Chcesz mnie, Tomku? Ostatni raz? – szepnęła, przeciągając słowa. – No dobrze, możesz spróbować wsadzić swojego kutasa w klatce. Zobaczymy, co z tego będzie. Tomek zamarł, jego oddech przyspieszył, a w głowie kłębiły się sprzeczne emocje – pragnienie i upokorzenie. Klatka na jego penisie była ciasna, metalowa, nie dawała żadnej szansy na erekcję, a co dopiero na przyjemność. Marysia położyła się na łóżku, rozchyliła nogi i gestem zaprosiła go do siebie. Zobaczył jej czerwoną pizdę ociekającą spermą. Drżąc, spróbował – jego uwięziony kutas dotknął jej wilgotnej cipki, ale nie mógł wejść. Metalowa siatka blokowała wszystko, a każdy ruch przynosił mu tylko frustrację i ból. Marysia patrzyła na niego z rozbawieniem, jej śmiech ciął go jak nóż.

– I co, Sromku? – rzuciła złośliwie. – Nic z tego nie masz, co?

Nagle zza jego pleców wyłonił się Marek. Bez słowa chwycił Tomka za biodra, a jego głos brzmiał jak groźba:

– Skoro nie możesz jej zaspokoić, to ja zajmę się tobą.

Zanim Tomek zdążył zaprotestować, Marek wszedł w jego odbyt jednym brutalnym pchnięciem. Ból przeszył ciało Tomka, jego krzyk rozdarł ciszę, ale Marek nie przestawał, posuwając go z bezwzględną siłą. W tym samym czasie Michał i Marcin zbliżyli się do Marysi. Michał wbił się w jej cipkę, a Marcin zajął jej usta. Ich ruchy były szybkie, zdecydowane, a Marysia oddawała się im z wyraźną rozkoszą, kompletnie ignorując cierpienie Tomka. On, penetrowany przez Marka, patrzył na to wszystko – na kobietę, którą kochał, oddającą się innym. Jego umysł pękał, a serce tonęło w otchłani. To było jego „trzecie życzenie” – desperackie, wypowiedziane w głębi duszy pragnienie, które teraz spełniło się w najgorszy możliwy sposób. Kochali się razem, ale nie tak jak tego chciał. Gdy Marek skończył w nim, a Marysia osiągnęła szczyt z Michałem i Marcinem, Tomek osunął się na podłogę. Pusty, złamany, stracił wszystko. Klątwa pragnienia zamknęła się nad nim, a on, jak marionetka losu, wpadł w otchłań, z której nie było powrotu. 

 

Koniec

  • Lubię 3
  • Dziękuję 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

To juz koniec. Ale wzorem kolegi Jacka spytam czy sie podobało. Czy nie za mroczne?

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Cuckoldplace Poland © 2007 - 2025

Jesteśmy szanującym się forum, istniejemy od 2007 roku. Słyniemy z dużych oraz udanych imprez zlotowych. Cenimy sobie spokój oraz kulturę wypowiedzi. Regulamin naszej społeczności, nie jest jedynie martwym zapisem, Użytkownicy stosują się do zapisów regulaminu.

Cookies

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

Polityka Wewnętrzna

Nasze Forum jest całkowicie wolne od reklam, jest na bieżąco monitorowane oraz moderowane w sposób profesjonalny przez ekipę zarządzającą. Potrzebujesz więcej informacji? Odwiedź nasz Przewodnik. Jednocześnie przypominamy, że nie przyjmujemy reklamodawców. Dziękujemy za wizytę i do zobaczenia!

×
×
  • Dodaj nową pozycję...