Skocz do zawartości
Dark

Cienie rusztowania

Rekomendowane odpowiedzi

Pierwsze promienie słońca przebijają się przez zasłony. Zapach seksu i potu wciąż unosi się w powietrzu, przypominając o intensywności minionej nocy. Roksana budzi się pierwsza, leżąc nago na kanapie. Jej ciało jest obolałe, skóra pokryta lekkimi śladami i resztkami spermy we włosach i tej, która wyciekła z jej otworów. Czując ból mięśni, siada powoli, rozglądając się po pokoju. Widzi Bartka śpiącego na podłodze, owiniętego w koc, który wygląda na zbyt cienki, by zapewnić komfort. Wyraz jego twarzy jest spokojny, niemal dziecięcy, co kontrastuje z burzą emocji, które musiały w nim szaleć przez całą noc. Roksana wstając, czuje mieszankę wstydu i satysfakcji. Wstyd za to, co się stało, i satysfakcję z tego, jak daleko posunęła się w spełnianiu fantazji Bartka – i swoich własnych. Zastanawia się, jak ich związek przetrwa takie doświadczenia, ale jednocześnie czuje, że coś między nimi się zmieniło, coś, co może być początkiem nowej, głębszej bliskości.Roksana staje na drżących nogach, czując, jak każdy ruch przypomina jej o minionych godzinach. W lustrze na ścianie dostrzega swoje odbicie – włosy w nieładzie, zlepione śladami nocy, drobne zaczerwienienia na udach i piersiach, oczy wciąż błyszczące, ale podkrążone z wyczerpania. W głowie kłębią się wątpliwości, jak rój pszczół, którego nie sposób uciszyć. A co, jeśli to za dużo? – myśli, wpatrując się w swoje odbicie. Czy Bartek naprawdę tego chciał, czy tylko uległ chwilowemu uniesieniu? A może to ona sama przekroczyła granicę, której nie da się już cofnąć? Czuje ukłucie niepokoju, że ich związek, choć mocny, może nie wytrzymać ciężaru takich doświadczeń. Wyobraża sobie, jak Bartek patrzy na nią inaczej – z wyrzutem, z żalem, może nawet z odrazą, choć jego spokojna twarz temu zaprzecza.Przeczesuje palcami włosy, próbując rozplątać kołtuny, i zastanawia się, kim się stała. Zawsze była silna, niezależna, menedżerką, która rządzi w biurze, a teraz oddała się w ręce obcych mężczyzn, podczas gdy mąż patrzył lub słuchał jej relacji. Czy to naprawdę jej pragnienie, czy tylko gra, by uszczęśliwić Bartka? Wstyd ściska jej żołądek, gdy przypomina sobie, jak chętnie poddawała się Markowi, Darkowi, Kubie i Krzyśkowi, jak ich dotyk i słowa pchały ją w otchłań rozkoszy. A co, jeśli straciła kontrolę? – szepcze do siebie w myślach. Co, jeśli ta droga prowadzi do chaosu, do utraty tego, co budowali z Bartkiem przez lata? Z drugiej strony czuje dreszcz satysfakcji – spełniła jego fantazję, a w głębi duszy wie, że i jej się to podobało, może nawet za bardzo.Roksana spogląda na Bartka, wciąż śpiącego, i zastanawia się, co on naprawdę czuje. Czy widzi w niej wciąż tę samą kobietę, którą poślubił, czy teraz jestem dla niego kimś innym – zabawką, obiektem fantazji? Boi się, że ich bliskość, ta codzienna, zwykła miłość, może ulec erozji, zastąpiona przez dziką, nieokiełznaną namiętność. A co, jeśli robotnicy wrócą w poniedziałek i wszystko pójdzie dalej, głębiej? Czy jest gotowa na kolejne kroki, na nowe granice? Wstyd miesza się z lękiem, ale gdzieś w tle tli się iskra podniecenia – wizja tego, co jeszcze przed nimi.W końcu Roksana siada z powrotem na kanapie, wpatrując się w rusztowanie za oknem, które rzuca cienie na podłogę. „Żyjemy w cieniu rusztowania” – myśli, przypominając sobie wiedźmińskie opowieści o przeznaczeniu. Czy ona, jak wiedźmin, jest skazana na walkę z losem, który sama kształtuje? Wątpliwości wciąż wirują, ale gdy Bartek porusza się i mruczy coś przez sen, Roksana czuje ciepło w sercu. Może, mimo wszystko, razem dadzą radę. Bierze głęboki oddech, wstaje i idzie do łazienki, by zmyć ślady nocy. Decyduje, że porozmawiają, szczerze, jak zawsze. Nie wie, co przyniesie przyszłość, ale wie, że chce stawić jej czoła u boku Bartka.

  • Lubię 1
  • Przytulam 1
  • Dziękuję 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Roksana bierze głęboki oddech, wstaje i idzie do łazienki, by zmyć ślady nocy. Decyduje, że porozmawiają, szczerze, jak zawsze. Nie wie, co przyniesie przyszłość, ale wie, że chce stawić jej czoła u boku Bartka. Stojąc pod prysznicem, gorąca woda spływa po jej nagim ciele, zmywając pot i zmęczenie. Jej dłonie przesuwają się po skórze, delikatnie myjąc pełne piersi, brzuch i uda, gdzie wciąż czuje echo minionej nocy. Gdy kończy, owija się w miękki ręcznik i wraca do salonu. Bartek budzi się chwilę później, poruszając się niespokojnie na podłodze. Otwiera oczy i spotyka wzrok Roksany, która stoi nad nim, owinięta w ręcznik. Uśmiecha się do niej niepewnie, a ona odwzajemnia uśmiech, choć w jej oczach widać cień niepokoju.

– Dzień dobry – mówi cicho, siadając i przeciągając się, a jego mięśnie napinają się pod skórą, zdradzając zmęczenie.

– Dzień dobry – odpowiada Roksana, jej głos delikatny, ale zmęczony.

– Jak się czujesz? Bartek waha się, spoglądając na żonę.

– To było... intensywne – przyznaje w końcu, pocierając kark.

– Nie wiem, jak to ująć, Roksi. Czułem się, jakby to był sen, ale to się wydarzyło. Czułem cię, nawet będąc z boku. Podobało ci się? Naprawdę? 

Roksana siada obok niego na kanapie, biorąc jego dłoń w swoje. Jej palce drżą lekko, gdy splata je z jego.

– Jestem obolała, ale... czuję się dobrze – mówi, spuszczając wzrok. – To było to, czego chcieliśmy, prawda? Ale, Bartek, boję się o nas. Czy to nas nie zmieni? Wciąż mnie kochasz, tak jak kiedyś?

Bartek spogląda na nią, jego oczy miękną, choć cień zazdrości czai się w ich głębi.

– Roksa, kocham cię, bardziej niż kiedykolwiek – mówi z naciskiem, ściskając jej dłoń.

– Widzenie cię z nimi... to było trudne, nie zaprzeczę. Zazdrość mnie ściskała, ale podniecało mnie, jak reagowałaś, jak się otwierałaś. To dziwne, ale czuję, że to nas zbliżyło. A ty? Chciałaś tego dla siebie, czy tylko dla mnie?

Roksana przytula się do niego, kładąc głowę na jego ramieniu. Jej wilgotne włosy muskają jego skórę, a jej oddech jest ciepły.

– Na początku myślałam, że to dla ciebie – przyznaje cicho.

– Ale kiedy to się zaczęło, poczułam coś w sobie, coś nowego. Podobało mi się, Bartek, i to mnie przeraża. Czy to zmienia to, kim dla ciebie jestem? Wciąż widzisz we mnie swoją żonę, swoją Roksę?

Bartek odwraca się, by spojrzeć jej w oczy, jego dłoń gładzi jej policzek, palce delikatnie muskają jej skórę.

– Jesteś moją Roksą, moją miłością – szepcze, jego głos pełen przekonania.

– To, co robimy, to nasza przygoda, ale ty jesteś moim domem. Nie chcę, by to nas rozdzieliło. Chcę, byśmy byli silniejsi, razem. Powiedz mi, Roksi, czujesz się ze mną bezpieczna?

Roksana kiwa głową, jej oczy błyszczą od emocji.

– Tak, czuję się bezpieczna, bo jesteś tu, ze mną – odpowiada, jej głos drży. – Ale martwię się, czy damy radę to kontrolować. Co, jeśli pójdziemy za daleko? Jeśli to zmieni nasze uczucia? Kocham cię, Bartek, i nie chcę cię stracić przez tę drogę, którą wybraliśmy.Bartek przyciąga ją bliżej, jego ramiona otaczają ją w ochronnym geście.

– Nie stracisz mnie, Roksi – mówi stanowczo. – Jesteśmy w tym razem. Obiecuję, że będziemy szczerzy, że ustalimy granice. Jeśli coś będzie nie tak, zatrzymamy to. Chcę, byś wiedziała, że jesteś dla mnie wszystkim. A ty? Wierzysz, że możemy to przejść razem? Roksana uśmiecha się, jej niepokój ustępuje miejsca ciepłu.

– Wierzę, Bartek – szepcze, gładząc jego dłoń – Kocham cię. Chcę, byśmy zawsze byli tacy bliscy, nawet w tym szaleństwie. Obiecaj, że powiesz mi, jeśli zazdrość będzie za duża, jeśli coś cię zrani.

– Obiecuję – odpowiada Bartek, jego oczy błyszczą szczerością.

– A ty obiecaj, że powiesz mi, jeśli coś cię przerośnie. Jesteśmy zespołem, Roksi, od zawsze. Na zawsze.

Przez chwilę siedzą w milczeniu, słuchając odgłosów budzącego się miasta – odległego szumu samochodów, śpiewu ptaków, delikatnego skrzypienia rusztowania na wietrze. Roksana czuje, jak lęk powoli ustępuje, a na jego miejsce pojawia się pragnienie, by pokazać Bartkowi, że ich więź jest nienaruszona. Podnosi wzrok, jej oczy błyszczą nadzieją.

– Może... pójdziemy do sypialni? – szepcze, jej głos drży, ale jest w nim ciepło – Chcę być blisko ciebie, Bartek. Tylko my.

Bartek spogląda na nią, jego twarz rozjaśnia się, a niepewność znika.

– Też tego chcę – mówi cicho, wstając i podając jej rękę.

Razem idą do sypialni, mijając cienie rusztowania tańczące na ścianach. Wchodzą do pokoju, gdzie panuje bałagan po wczorajszej nocy – prześcieradła zwisają z łóżka, pogniecione i poplamione smugami spermy i potu, poduszka leży na podłodze, a w powietrzu unosi się ledwo wyczuwalny zapach seksu, wspomnienie robotników. Roksana zsuwa ręcznik, odsłaniając swoje nagie ciało. Jej pełne piersi, 95G, unoszą się z każdym oddechem, sutki różowe, lekko stwardniałe od chłodu i narastającego podniecenia. Brzuch jest napięty, a między udami jej wygolona cipka lśni wilgocią, wargi sromowe delikatnie rozchylone, wciąż odrobinę opuchnięte. Bartek wpatruje się w nią, jego oddech przyspiesza. Zdejmuje koszulkę, ukazując muskularną klatkę piersiową, i zsuwa spodnie oraz bokserki, odsłaniając swojego penisa – grubego, w połowie twardego, z żyłami pulsującymi pod skórą, główka różowa i lekko wilgotna. Podchodzi do niej, jego dłonie delikatnie muskają jej ramiona, palce ślizgają się po gładkiej skórze, zostawiając ciepły ślad. Roksana unosi ręce, dotykając jego torsu, jej palce wędrują po mięśniach, czując ich napięcie. Ich usta spotykają się w powolnym, głębokim pocałunku, jej język wsuwa się do jego ust, badając go czule, a jego wargi odpowiadają z równą delikatnością, smakując ją. Bartek obejmuje ją w talii, przyciągając bliżej, jego penis ociera się o jej brzuch, twardniejąc, gorący i sztywny.

– Kocham cię, Roksi – szepcze, jego usta zsuwają się na jej szyję, całując ją powoli, językiem muskając skórę, aż Roksana wzdycha cicho. Jej dłonie wędrują niżej, chwytając jego kutasa, grubego i pulsującego.

Głaszcze go powoli, palce obejmują trzon, ślizgając się od nasady do czubka, gdzie kropla preejakulatu sączy się z główki, lepka i lśniąca. Rozsmarowuje ją kciukiem, czując, jak Bartek drży, jego biodra drgają lekko.

– Jesteś taki ciepły – mruczy, jej oczy spotykają jego, pełne miłości. Siadają na łóżku, wśród pogniecionych prześcieradeł, śladów wczorajszej namiętności. Roksana kładzie się na plecach, rozchylając nogi, a Bartek klęka między nimi. Jego wzrok zatrzymuje się na jej cipce – różowej, mokrej, wargi sromowe rozwarte, ukazujące wilgotne wnętrze, lśniące od jej soków. Pochyla się, całując jej brzuch, wargi muskają skórę, schodząc niżej. Językiem dotyka jej łechtaczki, liżąc ją delikatnie, krążąc wokół wrażliwego guziczka, smakując jej słodkie, ciepłe soki. Roksana jęczy cicho, jej dłonie chwytają prześcieradło, palce zaciskają się na poplamionej tkaninie. Jego język porusza się powoli, badając każdy zakamarek, a ona unosi biodra, prosząc o więcej.

– Jesteś taka piękna – mruczy Bartek, unosząc głowę, jego usta błyszczą od jej wilgoci. Jego dłoń wędruje w górę, palce muskają jej piersi, gładząc sutki, które twardnieją, sterczące i wrażliwe. Roksana sięga do jego kutasa, głaszcząc go, czując, jak pulsuje, gruby i sztywny, z żyłami napęczniałymi od pożądania.

– Chcę cię czuć – szepcze, jej głos drży, oczy błyszczą. Bartek uśmiecha się, całując jej dłoń, a potem pochyla się, by pocałować jej pierś, wargi zamykają się na sutku, ssąc go delikatnie, język krąży, wysyłając dreszcze po jej ciele.Roksana ciągnie go bliżej, ich ciała stykają się, skóra o skórę, ciepłe i wilgotne.

– Wejdź we mnie – prosi cicho, jej oddech przyspiesza. Bartek przesuwa się, klękając bliżej, jego penis ociera się o jej udo, zostawiając wilgotny ślad preejakulatu. Ustawia się nad nią, główka jego kutasa dotyka jej wejścia, ślizgając się po mokrych wargach sromowych, drażniąc je. Powoli wsuwa się do środka, a Roksana czuje, jak rozciąga jej ciasną cipkę, centymetr po centymetrze, jego gruby trzon wypełnia ją, gorący i pulsujący.  Jęczy cicho, jej nogi unoszą się, owijając jego biodra, przyciągając go bliżej, a jej paznokcie muskają jego plecy. Bartek porusza się delikatnie, jego biodra kołyszą się w leniwym rytmie, wsuwając się i wysuwając, każdy ruch czuły i kontrolowany. Jego jądra ocierają się o jej tyłek, miękkie i ciepłe, a Roksana czuje, jak jego kutas ślizga się w jej mokrym wnętrzu, rozciągając ją, wypełniając każdy zakamarek. Jego dłonie wędrują po jej ciele, jedna gładzi jej pierś, palce delikatnie ściskają sutek, drażniąc go, a druga zsuwa się w dół, kciuk znajduje jej łechtaczkę, masując ją w rytm pchnięć, powoli, z troską. Roksana drży, jej cipka zaciska się wokół jego penisa, soki spływają po jej udach, lśniące i gorące.

– Kocham cię – szepcze, jej głos urywany, a Bartek pochyla się, całując jej usta, jego język splata się z jej, głęboko i czule.

– Jesteś moja, Roksi – mruczy, jego wargi wędrują do jej szyi, całując ją, a potem do ucha, gdzie szepcze:

– Zawsze.

Jego ruchy pozostają powolne, każde pchnięcie głębokie, a jego dłoń wciąż masuje jej łechtaczkę, krążąc, naciskając delikatnie, budując napięcie.Roksana unosi biodra, dopasowując się do jego rytmu, jej dłonie gładzą jego ramiona, czując napięte mięśnie. Czuje, jak jego kutas pulsuje w jej cipce, gorący i sztywny, a jej ciało odpowiada, soki płyną obficiej, smarując każdy ruch. Leżą tak, spleceni, ich oddechy mieszają się, a pokój wypełnia cichy dźwięk wilgotnych pchnięć i westchnień. Bartek zwalnia jeszcze bardziej, jego penis wsuwa się powoli, głęboko, a on patrzy jej w oczy, jego spojrzenie pełne miłości.

– Czujesz się dobrze? – pyta cicho, a Roksana kiwa głową, jej dłoń gładzi jego policzek.

– Z tobą zawsze – szepcze, całując go miękko.

Przez kilka minut kochają się w ciszy, tylko ich oddechy i ciche jęki Roksany rozbrzmiewają wśród bałaganu sypialni. Bartek przyspiesza odrobinę, jego biodra poruszają się rytmicznie, a jego kutas ślizga się w jej wnętrzu, rozciągając ją, wypełniając. Roksana czuje, jak orgazm zbliża się powoli, jej ciało napina się, mięśnie ud drżą, łechtaczka pulsuje pod jego kciukiem.

– Nie przerywaj... – szepcze, jej głos drży, a Bartek patrzy jej w oczy, jego własne podniecenie rośnie. Czuje, jak jego kutas pulsuje mocniej, jądra napinają się, a w końcu gorąca sperma tryska w jej wnętrze, gęste, ciepłe strumienie wypełniają jej cipkę, spływając w głąb. To popycha Roksanę za krawędź – jej cipka zaciska się wokół niego, pulsując, a orgazm rozlewa się po jej ciele, od łechtaczki po palce u stóp, sprawiając, że wzdycha z rozkoszy, jej ciało drży w jego ramionach.Bartek opada na nią delikatnie, ich ciała splecione, wilgotne od potu i soków. Jego penis, wciąż w niej, powoli mięknie, a ona gładzi jego włosy, czując bicie jego serca. Leżą tak, dysząc, wtuleni, wśród pogniecionych prześcieradeł i śladów minionej nocy.

– Kocham cię – szepcze Bartek, całując jej czoło, a Roksana uśmiecha się, jej dłoń muska jego policzek.

– Ja ciebie też – odpowiada, ich usta spotykają się w miękkim, czułym pocałunku.Bartek unosi się na łokciach, spoglądając na nią z uśmiechem.

– Wiesz co, Roksi? Pojedźmy na śniadanie do knajpy na rynku. Kawa, świeże bułki, tego nam potrzeba – proponuje, jego głos pełen ciepła. Roksana kiwa głową, jej oczy rozjaśniają się.

– Brzmi idealnie – mówi, wstając z łóżka. Idzie w stronę szafy, by się ubrać, a na podłodze cień rzucany przez rusztowanie tworzy nieregularne linie. Roksana zatrzymuje się, patrzy na nie i śmieje się cicho, po czym zaczyna skakać, jakby grała w klasy, przeskakując z jednej plamy cienia na drugą, jej ruchy lekkie i figlarne.

  • Lubię 1
  • Dziękuję 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Sobotnie przedpołudnie, rynek tętni życiem, a słońce odbija się od bruku. Roksana i Bartek zajmują stolik w knajpie na świeżym powietrzu. Ona ma na sobie elegancką bluzkę w kolorze écru, która subtelnie podkreśla jej kształty, i spódnicę w kwiatowy wzór, sięgającą kolan. Jej zapach – wanilia z nutą jaśminu – unosi się delikatnie w powietrzu. Bartek, ubrany w ciemną koszulę, siedzi naprzeciwko, jego spojrzenie jest intensywne, niemal władcze.

Kelner przynosi kawę i croissanty, a Bartek pochyla się nad stołem, jego głos jest spokojny, ale kryje się w nim coś niebezpiecznego.

- Roksi, wiesz, że lubię, jak jesteś moja, prawda? – mówi, patrząc jej prosto w oczy.

- Wiem – odpowiada cicho, jej palce muskają filiżankę.

 - A ty? Lubisz być moja? – pyta, a jego dłoń przesuwa się po stole, dotykając jej palców.

- Tak, Bartek. Lubię – szepcze, jej oddech staje się płytszy.

- Dobrze. Bo jesteś moja, Roksi. I zrobisz, co ci każę – jego głos jest stanowczy, ale pełen czułości.

Roksana spuszcza wzrok na chwilę, jakby chciała ukryć lekkie zmieszanie, ale Bartek nie daje jej odpocząć. Uśmiecha się półgębkiem, a jego palce delikatnie zaciskają się na jej dłoni.

- Pamiętasz, jak kiedyś powiedziałaś, że zrobiłabyś dla mnie wszystko? – pyta, przechylając głowę.

- Pamiętam – odpowiada, unosząc oczy, by spojrzeć na niego. W jej głosie słychać nutę ostrożności.

- To dobrze. Bo ja też pamiętam. I lubię, jak dotrzymujesz słowa – mówi, a w jego tonie pobrzmiewa coś, co sprawia, że Roksana lekko się prostuje.

- Zawsze dotrzymuję – rzuca cicho, próbując brzmieć pewnie, choć jej palce drżą, gdy sięga po kawę.

- Zobaczymy – mruczy Bartek, puszczając jej dłoń i opierając się wygodniej o krzesło. Jego spojrzenie jest intensywne, niemal świdrujące. – Lubię cię sprawdzać, Roksi. Wiesz o tym.

Chwila ciszy między nimi jest ciężka, jakby każde słowo ważyło więcej, niż powinno. Roksana odstawia filiżankę, a jej usta układają się w lekki, niepewny uśmiech.

Bartek bawi się łyżeczką, nie odrywając wzroku od Roksany.

- Podoba ci się ten kelner, Roksi? – pyta, jego ton jest lekki, ale w oczach czai się wyzwanie.
Roksana unosi brew, zaskoczona pytaniem.

- Jest… w porządku – odpowiada ostrożnie, sącząc kawę.

- W porządku? – Bartek uśmiecha się kpiąco, pochylając się bliżej. – Nie udawaj. Widziałem, jak na niego patrzyłaś, kiedy przyniósł kawę. Te twoje oczka, ten uśmiech… Myślisz, że nie zauważyłem?

Roksana spuszcza wzrok, jej palce nerwowo obracają filiżankę.

- Nie wiem, o czym mówisz – mówi cicho, ale jej policzki zdradzają rumieniec.

- Wiesz doskonale – przerywa jej Bartek, jego głos staje się niższy, bardziej władczy. – Lubisz go, prawda? Przyznaj się. Chcę to usłyszeć.

- Może… trochę – szepcze, jej oddech przyspiesza.
Bartek prostuje się, triumfalny uśmiech rozciąga jego usta.

- Dobrze. To mi się podoba. A teraz… chcę, żebyś go kokietowała. Dla mnie. Patrz mu w oczy, uśmiechaj się, ruszaj biodrami. Pokaż mi, jak dobrą jesteś moją suką.

Roksana podnosi wzrok, jej oczy błyszczą mieszanką niepewności i podniecenia.

- Bartek, ja… – zaczyna, ale on unosi dłoń, uciszając ją.

- Bez dyskusji. Robisz to dla mnie. Zrozumiano?

- Tak – odpowiada cicho, kiwając głową.

Napięcie między nimi jest niemal namacalne, powietrze gęstnieje od niewypowiedzianych emocji.

Kelner, młody mężczyzna o ciemnych włosach i nieśmiałym uśmiechu, podchodzi do stolika.

- Czy państwu czegoś nie trzeba? – pyta uprzejmie, spoglądając na nich.

Roksana zerka na Bartka, który kiwa głową, dając jej sygnał. Włącza swój urok. Nachyla się lekko nad stołem, jej dekolt staje się bardziej widoczny, a głos przybiera słodki, wyzywający ton.

- Wszystko jest pyszne, dziękuję – mówi, przeciągając słowa. Jej palce muskają włosy, odgarniając je za ucho, a usta układają się w zalotny uśmiech. – Ale może… przyniósłbyś mi jeszcze odrobinę śmietanki?

Kelner mruga, wyraźnie zmieszany jej zachowaniem.

- O-oczywiście – jąka się, jego spojrzenie na moment zatrzymuje się na jej twarzy.
Roksana nie odpuszcza. Przechyla głowę, patrzy mu głęboko w oczy i dodaje:

- Jesteś taki pomocny. Bardzo to lubię w mężczyznach.

Bartek obserwuje wszystko z boku, jego dłonie są zaciśnięte na krawędzi stołu, ale w oczach błyszczy satysfakcja. Kelner odchodzi szybkim krokiem, a Roksana odwraca się do Bartka z lekkim uśmiechem.

Wystarczająco dobrze? – pyta cicho.

- Jeszcze nie – odpowiada, jego głos jest chropowaty. – Ale idziesz w dobrą stronę.

 

Bartek pochyla się bliżej, jego spojrzenie jest twarde, władcze.

- Życzę sobie, żebyś zdjęła majtki, Roksi. Zrób to dla mnie – mówi pełnym zdaniem, jego głos jest spokojny, ale nie znosi sprzeciwu.

Roksana zamiera, jej oddech przyspiesza. Rozgląda się nerwowo. Ludzie przy pobliskich stolikach śmieją się, rozmawiają, pochłonięci swoimi sprawami, nieświadomi dramatu rozgrywającego się obok. Świadomość, że ktoś mógłby ją przyłapać, sprawia, że jej serce łomocze w piersi, a dłonie zaczynają drżeć. Wstaje, myśląc, że może uciec do toalety.

- Idę do… – zaczyna cicho, ale Bartek chwyta ją za nadgarstek, przytrzymując stanowczo, choć bez brutalności.

- Nie, Roksi. Życzę sobie, żebyś zdjęła je tutaj, przy stoliku. Chcę zobaczyć, jak bardzo jesteś moja – mówi, jego słowa są precyzyjne, a ton nie pozostawia miejsca na dyskusję.

Roksana przełyka ślinę, jej oczy błyszczą mieszanką wstydu i podniecenia. Czuje, jak krew pulsuje w jej skroniach, a żołądek ściska się z napięcia. Siada z powrotem, jej ruchy są powolne, niepewne. Dyskretnie sięga pod spódnicę, palce drżą, gdy zahaczają o cienkie paski czarnych stringów. Powoli zsuwa je w dół, czując, jak materiał ociera się o jej uda, wilgotny od jej własnego podniecenia. W końcu stringi opadają na kostki. Podnosi je, zwija w ciasną kulkę i, z bijącym sercem, podaje Bartkowi pod stołem, starając się, by nikt nie zauważył.

Bartek odbiera je, a na jego twarzy pojawia się triumfalny uśmiech. Bez wahania rozkłada czarne stringi na stole, koronka kontrastuje z białym obrusem. Pochyla się, przysuwa je do nosa i wdycha zapach w kroku, jego oczy przymykają się na moment.

- Pięknie pachniesz, Roksi. Moja cudowna suczka – mówi, jego głos jest chropowaty, pełen uznania. – Już masz mokro, prawda? Jesteś idealna, moja mała, posłuszna suczka.

Roksana czuje, jak jej policzki płoną, ale nie odwraca wzroku. Napięcie między nimi wisi w powietrzu, gęste i elektryzujące.

- Jesteś? - pyta.

- Tak - odpowiada Roksana.

- Musisz się przyłożyć. On nie jest taki chętny ja ci robotnicy.

Roksana wiedziała, że potrafiłaby uwieźć każdego. Paraliżowało ją to, że robi to w obecności męża.

Kelner wraca z rachunkiem, stawiając go na stole. Bartek błyskawicznie przykrywa czarne stringi Roksany dłonią i podaje mu zwinięte banknoty, jego ruchy są spokojne, niemal nonszalanckie.

Kelner kiwa głową i odchodzi, a Bartek zdejmuje dłoń, rozkładając stringi na stole. Koronka leży w pełnej krasie, kontrastując z białym obrusem, jak prowokujący symbol ich gry. Pochyla się do Roksany, jego głos staje się niski, władczy.

- Uwiedź go, Roksi. Pokaż mi, jak bardzo jesteś moja. Uśmiechaj się, patrz mu w oczy, spraw, by nie wiedział, gdzie podziać ręce.

Roksana spogląda na niego, jej oddech przyspiesza, oczy błyszczą mieszanką niepokoju i podniecenia. – Dobrze – szepcze, kiwając głową.

Kelner wraca, kładąc resztę na stoliku, tuż obok rozłożonych stringów. Monety brzęczą cicho, a jego wzrok mimowolnie zjeżdża na koronkę. Bartek uśmiecha się szeroko, jego ton jest prowokujący, ale kontrolowany.

- Widzisz, Pan, ta pani ma już mokro. Jest bez majtek, gotowa. Prawda, Roksi? Potwierdź to.

Roksana czuje, jak jej policzki płoną, ale podnosi wzrok na kelnera, jej głos drży, lecz brzmi pewnie.

- Tak, to prawda – mówi, po czym przechodzi do uwodzenia. Nachyla się lekko, jej bluzka podkreśla kształty, a ona uśmiecha się zalotnie. – Jesteś taki miły. Lubię mężczyzn, którzy wiedzą, jak zadbać o gości. Chciałbym się jakoś odwdzięczyć.

Kelner robi się czerwony, jego dłonie drżą lekko, gdy poprawia tacę. Spuszcza wzrok, mamrocząc coś niewyraźnego, wyraźnie zawstydzony. Bartek nie odpuszcza, pochyla się bliżej, patrząc na Roksanę.

- Kim jesteś, Roksi? Powiedz to jemu, niech wie.

Roksana przełyka ślinę, jej serce wali, ale posłusznie odwraca się do kelnera, jej spojrzenie jest intensywne.

- Jestem suką mojego pana i jego kurwą – mówi cicho, ale wyraźnie, jej słowa tną powietrze jak nóż.

Kelner zastyga, jego twarz jest purpurowa, oczy uciekają w bok. Bartek śmieje się cicho, po czym zwraca się do niego.

- No, jaki chce Pan napiwek? Gotówka czy w naturze?

Kelner otwiera usta, ale nie potrafi wykrztusić słowa, jego dłonie zaciskają się nerwowo. Bartek unosi brew, a potem wyjmuje banknot i wsuwa mu go do kieszeni koszuli, jego ruchy są powolne, celowe.

- Bardzo mądrze. Najlepiej mieć jedno i drugie – mówi z uśmieszkiem, Odwraca się do Roksany i mówi teatralnym szeptem - zrób mu loda.

Ona wstaje, jej ruchy są płynne, ale w oczach ma iskrę.

- Idę do toalety – rzuca, patrząc kelnerowi głęboko w oczy, jej spojrzenie jest magnetyczne, pełne obietnicy.

Kelner odwraca wzrok, ale po chwili, jakby przyciągnięty, rusza za nią.

 

Roksana wraca pierwsza, siada przy stoliku, jej oddech jest szybki, a policzki zarumienione.

- Chodźmy już. Proszę.

- Roksa jesteś wspaniała - odpowiada.

Po chwili pojawia się kelner, unika jej spojrzenia, jego kroki są niepewne. Bartek przywołuje go skinieniem ręki.

- Poprosimy jeszcze dwie kawy – mówi Bartek.

Jego ton jest spokojny, a w oczach błyszczy satysfakcja.

  • Lubię 2
  • Przytulam 1
  • Dziękuję 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Bartek pochyla się nad stołem, jego głos jest niski, niemal szeptem, by nikt przy sąsiednich stolikach nie usłyszał.

- No, Roksi, opowiadaj. Co się tam wydarzyło z tym kelnerem? – pyta, jego dłoń ściska jej rękę pod stołem, a w oczach błyszczy drapieżna ciekawość. Roksana bierze głęboki oddech, jej policzki płoną delikatnym rumieńcem. Spuszcza wzrok na stringi, które leżą na stole jak trofeum.

- Poszedł za mną do toalety – zaczyna cicho, jej głos drży lekko, ale jest w nim nuta dumy – był taki zdenerwowany, ręce mu się trzęsły. Ledwo zdążyłam wziąć go do ust, a on niemal od razu eksplodował. Smakował…  intensywnie.

Bartek śmieje się cicho, jego dłoń ściska jej rękę mocniej.

- Młody kelner, co? Więcej wyleje, niż doniesie – rzuca z kpiącym uśmiechem, ale w jego tonie słychać satysfakcję. – Podobało ci się, prawda?

Roksana unosi wzrok, jej oczy błyszczą, a usta wyginają się w figlarnym uśmiechu.

- Tak, Bartek. Podobało mi się. Lubię, jak faceci tracą dla mnie głowę – przyznaje, jej głos jest pełen pewności siebie, a w jej postawie czuć wyuzdaną energię.

Bartek kiwa głową, ale jego spojrzenie staje się poważniejsze.

- A filmy? Zdjęcia? Chciałbym to zobaczyć – mówi, jego ton zdradza lekkie rozczarowanie.

Roksana spuszcza wzrok, jej palce nerwowo muskają brzeg filiżanki.

- Przepraszam, nie pomyślałam – mówi cicho, jej ton pełen skruchy. – Wszystko stało się tak szybko, było takie spontaniczne. Nie wzięłam telefonu.

Bartek wzdycha, opiera się wygodniej na krześle, ale jego dłoń wciąż trzyma jej rękę.

- Pamiętaj następnym razem żebym mógł nacieszyć oko moją suczką. Chcę być częścią tego, nawet jeśli tylko przez ekran – mówi stanowczo, jego oczy świdrują ją na wylot.

Roksana kiwa głową, jej wyraz twarzy staje się poważniejszy.

- Obiecuję, Bartek. Będę pamiętać – mówi, a jej głos staje się bardziej zadziorny.

 

Bartek prostuje się, jego spojrzenie jest intensywne, ale pełne troski.

- Roksi, musimy mieć jasne granice, żeby to nie rozwaliło naszego związku. Po pierwsze, chcę ograniczyć spotkania z robotnikami – Markiem, Darkiem, Kubą, Krzyśkiem. To nie może być za często, może raz na tydzień, góra dwa. I żadnych emocji, tylko seks – mówi, jego ton jest stanowczy.

Roksana unosi brew, jej uśmiech staje się wyzywający. Przechyla głowę, a w jej oczach błyska bunt.

- Ograniczyć? Bartek, ja się dopiero rozkręcam – mówi, jej głos jest pełen pożądania, a w jej postawie czuć wyuzdaną kurewską naturę. – Chcę się bzykać z robotnikami do końca remontu. To jeszcze kilka tygodni, a oni są… dobrzy. Nie chcę tracić takiego dobrego ruchania, zwłaszcza że przez kilka dni muszę być w biurze i nie będę miała czasu na zabawę.

Bartek czuje ukłucie zazdrości, jego dłonie zaciskają się na krawędzi stołu. Obraz Roksany z robotnikami – jej ciała wijącego się pod ich dotykiem, jej westchnień – przeszywa go jak nóż, ale jednocześnie sprawia, że jego kutas twardnieje. Psychologia cuckoldu działa w nim pełną parą: upokorzenie miesza się z podnieceniem, a lęk o utratę kontroli walczy z dumą, że jego żona jest tak pożądana.

- Do końca remontu? To dużo, Roksi – mówi, jego głos drży lekko, ale stara się brzmieć pewnie. – Myślałem, że to będzie bardziej… kontrolowane.

Roksana nachyla się bliżej, jej dłoń kładzie się na jego udzie, a jej głos staje się miękki, ale nieustępliwy.

- Kontrolowane, jasne. Ale, Bartek, ja chcę więcej. Lubię to uczucie, kiedy oni mnie biorą, a ty wiesz, że jestem twoja. Chcę być twoją suką, ale na moich warunkach też. To dodaje pikanterii – mówi, jej oczy błyszczą, a w jej tonie czuć asertywność i pewność siebie.

Bartek milczy przez chwilę, jego myśli wirują. Jej słowa są jak wyzwanie, które jednocześnie go podnieca i przeraża. Wie, że Roksana nie jest już tylko jego posłuszną żoną – jej wyuzdana natura rozkwita, a on musi znaleźć sposób, by być jej panem, nie tracąc jej.

- Jesteś moją suką, Roksi – mówi w końcu, jego głos jest chropowaty, pełen władzy. – Chcę cię oddawać mężczyznom, których wybiorę, robotnikom czy komuś innemu. Ale ty masz być na to gotowa, chętna, napalona. Zgadzasz się?R

oksana uśmiecha się szeroko, jej dłoń ściska jego udo.

- Tak, Bartek. Jestem gotowa. Oddawaj mnie, komu chcesz. Ale robotnicy zostają do końca remontu, i nie ograniczaj mnie za bardzo – mówi, jej ton jest zadziorny, ale pełen miłości. – I jeszcze jedno: chcę czasem spróbować czegoś bardziej… ekstremalnego.

- Masz na myśli coś konkretnego?

- Może... - odpowiada Roksana mrużąc oczy - a może mnie zaskoczysz?

- Wiesz - cięgnie Roksana - chcę, żebyś patrzył, jak biorę całą grupę, może wszystkich czterech robotników jednocześnie, w miejscu, gdzie każdy mógłby nas zobaczyć. Publicznie, ale dyskretnie, jak w tych fantazjach, które czytałam.

Bartek czuje, jak jego oddech zamiera, a serce wali jak młot. Obraz Roksany otoczonej Markiem, Darkiem, Kubą i Krzyśkiem – ich ręce na jej nagim ciele, jej usta, cipka i tyłek zajęte, jej westchnienia rozbrzmiewające w jakimś opuszczonym magazynie czy na budowie, z ryzykiem, że ktoś ich nakryje – sprawia, że jego kutas pulsuje w spodniach, niemal boleśnie. Ale zazdrość kąsa go jak wściekły pies, a lęk o utratę kontroli ściska żołądek. To więcej, niż kiedykolwiek sobie wyobrażał, a jednak podniecenie jest silniejsze niż strach.

- Cała grupa? Publicznie? – pyta, jego głos drży od napięcia, a oczy świdrują ją na wylot. – Roksi, to… to cholernie dużo. Musielibyśmy to zaplanować tak, żeby było bezpiecznie, żeby nikt nas nie przyłapał.

 - Zaplanować? - pyta patrząc przenikliwe na męża - zobacz, bez planu świetnie nam idzie.

Bartek spogląda na kelnera, który krząta się przy sąsiednim stoliku, wciąż unikając ich wzroku.

- Pora zapłacić – mówi, wyciągając portfel. Wyjmuje kilka banknotów i kładzie je na stole, obok rachunku i stringów. Gdy kelner podchodzi, Bartek zatrzymuje go gestem.

– Czekaj. Daj mi swój numer telefonu. Może się jeszcze przydasz – rzuca z uśmiechem, jego ton jest swobodny, ale w oczach błyska wyzwanie.

Kelner robi się czerwony, jego dłonie drżą, gdy zapisuje numer na serwetce i podaje ją Bartkowi.

- Jasne… proszę – mamrocze, po czym odchodzi szybkim krokiem.

Roksana śmieje się cicho, jej dłoń ściska rękę Bartka.

- Naprawdę chcesz go w to wciągnąć? – pyta, jej ton pełen figlarności.

Bartek pochyla się, jego usta muskają jej ucho.

- Może. Ale to ja decyduję, komu cię oddam, moja suko – szepcze, a jego słowa wysyłają dreszcz po jej plecach.

Wstają od stolika, zostawiając stringi na stole jak prowokacyjny podpis.

  • Lubię 1
  • Wow! 1
  • Dziękuję 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Cuckoldplace Poland © 2007 - 2025

Jesteśmy szanującym się forum, istniejemy od 2007 roku. Słyniemy z dużych oraz udanych imprez zlotowych. Cenimy sobie spokój oraz kulturę wypowiedzi. Regulamin naszej społeczności, nie jest jedynie martwym zapisem, Użytkownicy stosują się do zapisów regulaminu.

Cookies

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

Polityka Wewnętrzna

Nasze Forum jest całkowicie wolne od reklam, jest na bieżąco monitorowane oraz moderowane w sposób profesjonalny przez ekipę zarządzającą. Potrzebujesz więcej informacji? Odwiedź nasz Przewodnik. Jednocześnie przypominamy, że nie przyjmujemy reklamodawców. Dziękujemy za wizytę i do zobaczenia!

×
×
  • Dodaj nową pozycję...