Skocz do zawartości
Rogaty

Opowiadanie na podstawie snu. Drink bar na weselu

Rekomendowane odpowiedzi

Jakiś czas temu, na przełomie roku wrzucałem w wątku o fantazjach mój sen jaki przyśnił mi się po weselu u znajomych. Teraz posiadając chat gpt , poprosiłem go o napisanie opowiadania na podstawie tego snu . Oto co otrzymałem ..

 

Był już późny wieczór, muzyka grała trochę ciszej, a na parkiecie zostały tylko najbardziej roztańczone pary. Ja, trochę zmęczony rozmowami i toastami, usiadłem z kieliszkiem wina przy stole. Moja żona –Weronika – wyglądała zjawiskowo. Sukienka, którą wybrała na tę okazję, podkreślała każdą linię jej ciała. Granatowa, błyszcząca tkanina opinała biodra i opadała miękko aż do ziemi, z głębokim rozcięciem na udzie. Dekolt – elegancki, ale niepozbawiony odwagi – odsłaniał tyle, by przyciągnąć wzrok, ale nie wszystko, by wciąż zostawić coś dla wyobraźni.

– Idę po coś mocniejszego – rzuciła z uśmiechem. – Chcesz coś?

– Nie, dziękuję. Ty się baw, kochanie – odpowiedziałem i patrzyłem, jak oddala się w kierunku drink-baru.

Utonęła w tłumie, ale ja wciąż śledziłem ją wzrokiem. Przy barze stało dwóch barmanów – wysocy, opaleni, z idealnie przystrzyżonym zarostem. Typy z katalogu albo reklamy męskich perfum. Jeden z nich natychmiast dostrzegł Weronikę i uśmiechnął się, unosząc brwi z lekkim zdziwieniem – jakby zaskoczony, że taka kobieta pojawiła się między gośćmi.

Nie słyszałem ich rozmowy, ale widziałem, jak się nachylił, jak podał jej drinka w wysokiej szklance i jak śmiała się przy jego kolejnym słowie. Drugi barman dołączył do rozmowy, a Weronika nagle nie była już tylko klientką – była królową tego baru. Oni skupili się na niej całkowicie, rozbawieni, zaintrygowani, a ona zdawała się tym cieszyć. Poruszała się z gracją, a jej uśmiech był szczery, choć z nutką czegoś więcej... czegoś, czego dawno nie widziałem.

Po kilku minutach zobaczyłem, jak jeden z barmanów uchyla dla niej przejście za ladą. Weszła na zaplecze z jednym z nich, a drugi rozejrzał się szybko i podążył za nią.

Zamarłem. Mój kieliszek zastygł w dłoni.

Nie było w tym paniki. Nie było złości. Była... ciekawość. Coś we mnie drgnęło – niepokój pomieszany z dziwnym dreszczem. Nie ruszyłem się z miejsca. Patrzyłem tylko na kotarę prowadzącą na zaplecze i myślałem – czy to możliwe, że właśnie się na to zgadzam? Że pozwalam, by moja żona zrobiła to, na co ma ochotę?

I że część mnie... właśnie tego pragnie?

Minęło kilka minut. Może siedem, może dziesięć – ale wystarczająco dużo, by wyobraźnia zaczęła pracować intensywniej niż dotąd. Kotara za barem pozostała nieruchoma. Goście weselni nadal bawili się, jakby nic się nie stało – śmiech, muzyka, brzęk szkła i rozmowy. A ja siedziałem tam, ze wzrokiem utkwionym w miejsce, gdzie zniknęła moja żona. Z barmanami.

Mogłem wstać. Pójść tam. Zrobić cokolwiek. Ale nie zrobiłem nic. I właśnie w tej bezruchu – było coś dziwnie podniecającego.

Z czasem podszedłem bliżej baru, udając, że rozglądam się za kimś. Kiedy nikt nie patrzył, przesunąłem się w bok, tam gdzie kotara nieco odstawała. Przez szparę zobaczyłem wąski korytarz prowadzący do pomieszczenia gospodarczego, oświetlony ciepłym, lekko przygaszonym światłem. Usłyszałem coś… stłumione głosy, cichy kobiecy śmiech. Jej śmiech. Taki, jakiego nie słyszałem od dawna – lekki, kokieteryjny, swobodny.

Zaryzykowałem. Podszedłem jeszcze bliżej. Przylgnąłem do ściany i wyjrzałem przez lekko uchylone drzwi.

Weronika siedziała na blacie roboczym, z kieliszkiem drinka w dłoni. Jeden z barmanów stał między jej nogami, opierając się dłońmi o blat po obu stronach jej bioder, a drugi przyklęknął przed nią, zsuwając powoli pasek od jej sandałka. Nie było w tym pośpiechu. Nie było taniego porno – tylko elegancki, pewny siebie taniec zmysłów. Ona patrzyła na nich tak, jak patrzy się na mężczyzn, którzy wiedzą, czego chcą… i potrafią to dać.

Widziałem, jak unosi nogę, kładzie ją na ramieniu tego przy klęczkach. Sukienka odsłania całe udo. Drugi mężczyzna zbliża się jeszcze bardziej – ich usta prawie się stykają.

– Nie robicie tego pierwszy raz, prawda? – zapytała półgłosem.

– Ale ty... jesteś pierwsza taka – odpowiedział ten stojący.

Potem było tylko ciche westchnienie i dźwięk rozpinanego zamka.

Nie uciekłem. Nie odwróciłem się. Oddychałem płytko, serce waliło mi jak młot. Nie czułem zazdrości. Czułem, jakbym był świadkiem czegoś zakazanego, a jednocześnie pięknego. Moja żona była pożądana. Rozbudzona. Całkowicie obecna w tej chwili. I choć należała do mnie – dziś, przez chwilę – dawała się komuś innemu.

Może nawet… pozwalała sobie być tą wersją siebie, którą zawsze trzymała na uwięzi.

Widziałem, jak opiera się na rękach i odchyla głowę do tyłu, gdy jeden z mężczyzn całuje jej szyję, a drugi przesuwa dłoń pod materiał sukienki. Usłyszałem cichy jęk. Naturalny. Niewymuszony. Autentyczny.

I wiedziałem, że dalej będzie jeszcze więcej. Mocniej. Odważniej.

I że nie chcę tego przerywać.

Zaschło mi w gardle. Może od tej ciszy, która nagle zapanowała w głowie. Wszystkie inne dźwięki – muzyka, rozmowy, śmiechy – przestały istnieć. Był tylko ten jeden obraz. Moja żona. Dwoje mężczyzn. I atmosfera, która zdawała się gęsta od pożądania.

Ten, który stał między jej nogami, właśnie zsunął ramiączko sukienki z jej ramienia, odsłaniając skrawek koronkowego stanika. Ich usta wreszcie się spotkały – głęboki, namiętny pocałunek. Jego dłoń pewnie wsunęła się pod materiał, a ona nie cofnęła się ani o centymetr. Wręcz przeciwnie – przyciągnęła go mocniej, jej udo zacisnęło się na jego biodrze.

Ten drugi, wciąż klęczący, przesuwał ustami po jej łydce, powoli, z niemal nabożnym skupieniem. Jej głowa opadła w tył, a przez lekko uchylone usta wydobył się cichy jęk. Miała zamknięte oczy. Była tam całą sobą. Tu i teraz.

Nagle z głębi zaplecza wyszedł kelner – młody chłopak z ręcznikiem przewieszonym przez ramię, jakby przyszedł tylko po naczynia. Zamarł, zaskoczony tym, co zobaczył. Ale nikt nie przerwał. Weronika otworzyła oczy, spojrzała na niego... i uśmiechnęła się lekko. Zachęcająco. Bez słowa.

Nie odszedł.

Odłożył ręcznik. Ich spojrzenia spotkały się na ułamek sekundy – i to wystarczyło. Podszedł bliżej. Z lekkim wahaniem, jak ktoś, kto nie do końca wierzy, że wolno mu uczestniczyć w czymś tak... intymnym. Ale Weronika wyciągnęła do niego rękę, delikatnie przyciągając. Jej palce musnęły jego pasek. A potem... rozpięły go.

Jeden z barmanów właśnie zsunął z niej sukienkę całkowicie, zostawiając ją w koronkowej bieliźnie – seksownej, czarnej, z cienkimi paseczkami oplatającymi biodra. Westchnąłem cicho. Nawet nie wiedziałem, że ma coś takiego pod spodem. To nie była bielizna na wesele. To była bielizna na noc, która miała się zakończyć dokładnie tak, jak teraz się zaczynała.

Trzech mężczyzn wokół niej. Każdy z nich skupiony na jakiejś części jej ciała. Jeden całował jej szyję, drugi ssał skórę na udzie, trzeci całkowicie nagi, stał przed nią, a ona głaskała go zmysłowo, z doświadczeniem, jakiego wcześniej nigdy u niej nie widziałem – przynajmniej nie w takim wydaniu.

Patrzyłem. Z zapartym tchem. Z fascynacją. Moja żona właśnie się zatracała. Dawała sobie prawo do pragnienia. Do rozkoszy. Bez wahania, bez skrępowania, bez pytania o pozwolenie. I robiła to... pięknie.

Zaskakujące było to, że nie czułem się zdradzony. Czułem się świadkiem – nie tyle jej zdrady, co jej wyzwolenia. I choć wszystko to działo się tuż za kotarą, obok gości, rodzin i ślubnego tortu – dla niej świat w tym momencie istniał tylko tu. W gorącym powietrzu zaplecza, w męskich dłoniach i ustach, w napuchniętych zmysłach.

Nie wiem, ile to trwało. Ale kiedy drzwi zaczęły się powoli przymykać, zanim straciłem obraz, usłyszałem jej szept:

– Chcę was wszystkich... teraz.

Te słowa zostały we mnie jak echo. Chwilę później drzwi zaczęły się domykać, ale ja zdążyłem jeszcze uchwycić ostatnie obrazy – rozpięty stanik zsuwający się z ramienia, ręce sunące po jej ciele, i te spojrzenia... męskie, głodne, pełne pragnienia, które nie prosi o zgodę, tylko bierze.

Złapałem się na tym, że oddycham przez usta. Serce waliło mi jak młot. I zamiast się odwrócić, odsunąć, odejść – tylko przylgnąłem mocniej do ściany. Musiałem wiedzieć, co dalej. Musiałem to... zobaczyć.

Z wnętrza pomieszczenia dobiegły pierwsze dźwięki. Stłumione jęki, ciężki oddech, szelest ubrań zsuwanych z ciał. Weronika nie była już tylko częścią tej sceny – była jej centrum. Jej ciało poruszało się z pewnością, której nie znałem. Kiedyś była ostrożna, zamknięta, jakby zawsze trzymała coś w sobie na uwięzi. Teraz – jakby pękły w niej wszystkie zapory. Stała naga, rozświetlona przygaszonym światłem magazynu, piękna i odważna, z trzema mężczyznami wokół niej jak strażnicy namiętności.

Jeden z barmanów wziął ją od tyłu – stała oparta o metalowy blat, jej dłonie zacisnęły się na jego krawędzi. Weronika uniosła biodra, przyjmując go z cichym westchnieniem, które przecięło ciszę jak nóż. Drugi klęczał przed nią, jego usta zajęły się jej piersiami, a kelner, ten nieśmiały chłopak sprzed chwili – teraz stał przed nią całkowicie nagi, a jej dłoń prowadziła go do siebie, powoli, z wyczuciem.

Nie było między nimi słów – tylko oddechy, ruchy, jęki i sapanie. I to spojrzenie Weroniki, kiedy na moment otworzyła oczy. Spojrzenie kobiety, która w końcu dostała dokładnie to, czego pragnęła. Może nawet więcej.

Nie wiem, czy wiedziała, że obserwuję. Może przeczuwała. Może to właśnie dodawało jej odwagi.

Zmiany pozycji następowały płynnie, jak taniec. Teraz siedziała na jednym z kelnerskich krzeseł, z uniesionymi nogami, kiedy jeden z nich wszedł w nią powoli, rytmicznie, a drugi stał obok, głaszcząc jej twarz, a trzeci całował kark. Ciała zlewały się w jeden wspólny rytm – pot, oddechy i cicha muzyka z sali weselnej gdzieś w tle, jakby z innego świata.

A ja stałem tam, z sercem ściśniętym przez emocje, których nie potrafiłem nazwać. Nie było zazdrości. Była fascynacja. Była duma. Było coś dziko męskiego w tym, że to właśnie moja żona sprawia, że trzech obcych facetów traci dla niej głowę. Że ona, ta sama Weronika, która rano szykowała się przy lustrze i poprawiała włosy, teraz jęczy, spocona, rozczochrana, rozerotyzowana do granic – bo tak chce.

Nie było w tym zdrady. Była pełnia. Przestrzeń, w której ona może być sobą.

I w której ja... chcę ją oglądać

Oparłem się o ścianę z drugiej strony drzwi, czując, jak puls w skroniach zaczyna się zlewać z rytmem dochodzących z pomieszczenia jęków i uderzeń ciał o ciało. Weronika nie była już tylko rozpalona – była w transie. W swoim żywiole. Ruchy jej bioder były szybkie, nieskrępowane, dźwięki coraz odważniejsze. Jeden z barmanów trzymał ją mocno za pośladki, posuwając głęboko, rytmicznie, aż do odgłosu uderzeń skóry o skórę. Ona nie tylko to przyjmowała – napędzała ich.

– Głębiej… nie przestawaj – wysapała. – Właśnie tak… kurwa, tak…

Drugi mężczyzna w tym czasie stanął nad nią, a Weronika, jakby z automatu, wzięła go ustami. Głęboko, bez zahamowań. Jej usta ślizgały się po jego napiętym członku z głośnym mlaskaniem, które nawet przez zamknięte drzwi wydawało się obsceniczne i piękne zarazem.

Weronika była właśnie przekręcana na blat – klęknęła na nim, wypinając tyłek, który barman uderzył z otwartą dłonią z głośnym klaśnięciem. Jej jęk rozszedł się po pomieszczeniu jak dźwięk z filmu dla dorosłych. Drugi chłopak wślizgnął się do niej z przodu, trzymając za szyję, prowadząc jej ruchy. Trzeci stał obok, masturbując się widokiem.

 Weronika miała głowę przechyloną w tył, usta otwarte, a jej piersi kołysały się rytmicznie, z każdym pchnięciem. Jeden z facetów zsunął się niżej i zaczął ją lizać od tyłu, agresywnie, z językiem zatopionym w miejscu, gdzie wcześniej był drugi. Weronika szarpnęła biodrami, wydając z siebie dźwięk czystego, niekontrolowanego orgazmu.

– Jeszcze… nie przestawaj… jeden po drugim… wszyscy… – charczała między jękami.

 Poczułem, że stoję na granicy tego, co normalne i szalone. Ale nie chciałem się cofać.

W środku Weronika klęknęła między trójką mężczyzn, splunęła na dłoń i zaczęła nimi żonglować – dosłownie – jeden w ustach, dwa w rękach, zamieniając ich, całując, ssąc, trąc o siebie. Ich twarze wyrażały absolutne uwielbienie. Jeden nie wytrzymał – jęknął i spuścił się jej na piersi. Żona tylko się zaśmiała.

– Kto następny? – rzuciła z błyskiem w oku.

A ja? Stałem tam, twardy jak skała, obserwując to, co dla innych byłoby szokiem. A dla mnie – było jak pieprzony spektakl z samego środka fantazji.

Powietrze w korytarzu było ciężkie, gęste od zapachu potu, alkoholu, seksu i czegoś jeszcze… jakby grzechu, który przestał być ukrywany.

W środku…

Weronika klęczała teraz na ziemi, między rozstawionymi nogami kelnera. Wciąż lizała ostatnie krople z piersi po wytrysku jednego z nich, ale nie przerywała – jej usta były nienasycone. Gdy kelner złapał ją za głowę i wsunął się między jej wargi, wydała z siebie jęk rozkoszy, jakby to było to, czego właśnie potrzebowała.

Jej głowa rytmicznie poruszała się w przód i w tył, a on tylko jęczał cicho, drżąc. W tym samym czasie drugi barman klęknął za nią – nie pytał, nie prosił – po prostu przyłożył się i wszedł w nią z tyłu, mocno, do końca. Zderzenie ich ciał było brutalne, lepkie, obsceniczne – i wspaniałe.

Weronika rozchyliła nogi szerzej, chcąc więcej. Jej ciało pracowało w rytmie naraz dwójki mężczyzn – jeden w gardle, drugi głęboko między udami. Jej ręka… wędrowała po własnym ciele. Pieściła się sama, drapiąc uda, masując łechtaczkę, oddając się nie tylko im, ale też samej sobie.

– Kurwa… wytrzymaj… jeszcze trochę… – jęknął jeden.

– W jej gardle… tak ciasno… – sapnął drugi.

Nagle trzeci mężczyzna – ten, który przed chwilą skończył – podszedł z boku i wyjął telefon.

– Werka, spójrz… – mruknął.

Spojrzała, z ustami pełnymi. I uśmiechnęła się z błyskiem w oku, wciąż ssąc go głęboko.

Klik. Zdjęcie.

Potem kolejne. Nikt nie protestował. Wręcz przeciwnie – było coś cholernie wyzwalającego w tym, że to, co się działo, zostaje uchwycone. Prawdziwe. Bez udawania.

– Chcesz, żeby twój mąż to zobaczył? – zapytał któryś, łapiąc ją za pośladek.

– Może… już widzi – odpowiedziała gardłowo.

Serce mi stanęło. Ona wiedziała.

I to jeszcze bardziej ją nakręciło.

Zerwała się z kolan, obróciła i sama popchnęła jednego z mężczyzn na krzesło. Usiadła na nim, zawieszając się na jego członku, opadając całym ciężarem ciała. Ruchy jej bioder były szybkie, spiralne, przyspieszające. Cała się trzęsła. Drugi wszedł jej w usta. Trzeci… znowu pieścił jej pośladki, popychając palce niżej, między jej naprężone uda.

To nie był już seks. To była burza. Szaleństwo. Uwolnienie.

I wtedy – moment kulminacyjny.

Weronika znieruchomiała, całe ciało napięte, głowa odrzucona w tył, a z jej ust wyrwał się dźwięk czystej ekstazy – długi, przeciągły jęk, który z każdą sekundą rósł. Orgazm rozerwał ją na kawałki. Drżała, pulsowała, łapała powietrze jak ryba bez wody, a faceci nie przerywali. Jeszcze. Jeszcze kilka ruchów. Jeszcze chwila.

I wtedy wszyscy trzej doszli prawie równocześnie – jeden w nią, drugi na jej język, trzeci na brzuch i uda. Wszystko mieszało się ze sobą – dźwięki, zapachy, płyny, dotyk. Weronika osunęła się powoli na podłogę, zmęczona, rozczochrana, cudownie rozbita.

A ja – wciąż ukryty, wciąż oniemiały – czułem w sobie coś... co nie dało się nazwać. Pożądanie. Duma. Miłość? Może. Ale przede wszystkim – piekielne, uzależniające uczucie bycia świadkiem czegoś, co przekraczało granice.

A ja wciąż tam stałem. Czekając, aż Weronika wyjdzie.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

  • Lubię 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Bardzo fajna opcja natomiast ja próbując uzyskać taki efekt czat odmawiał opisu intensywnych zabaw a u Ciebie to owdz jest 

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
25 minut temu, Robal pisze:

Bardzo fajna opcja natomiast ja próbując uzyskać taki efekt czat odmawiał opisu intensywnych zabaw a u Ciebie to owdz jest 

Też na początku odmawiał, potem zaczął tworzyć już jakieś opowiadania ale z erotyzmem na poziomie opowiadania dla 12 latek. A potem już tworzy takie coś. A potrafi nawet i ostrzejsze . Więc nie wiem czy to kwestia tego że się uczy i dostosowuje czy kwestia wpisania mu odpowiedniego polecenia 

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

ostrzejsze też potrafi , no to na co czekamy pokaż kawałek, albo całość

 

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Cuckoldplace Poland © 2007 - 2025

Jesteśmy szanującym się forum, istniejemy od 2007 roku. Słyniemy z dużych oraz udanych imprez zlotowych. Cenimy sobie spokój oraz kulturę wypowiedzi. Regulamin naszej społeczności, nie jest jedynie martwym zapisem, Użytkownicy stosują się do zapisów regulaminu.

Cookies

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

Polityka Wewnętrzna

Nasze Forum jest całkowicie wolne od reklam, jest na bieżąco monitorowane oraz moderowane w sposób profesjonalny przez ekipę zarządzającą. Potrzebujesz więcej informacji? Odwiedź nasz Przewodnik. Jednocześnie przypominamy, że nie przyjmujemy reklamodawców. Dziękujemy za wizytę i do zobaczenia!

×
×
  • Dodaj nową pozycję...