Skocz do zawartości
Beak

Na Krawędzi 

Rekomendowane odpowiedzi

Rozdział 1: Odkrycie

Moje nowe życie zaczęło się w dniu, w którym znalazłam ukryty stos magazynów mojego męża.

Robiliśmy porządki w domu. Stare ubrania były na szczycie mojej listy, bo potrzebowaliśmy więcej miejsca w szafie. Podczas gdy Marek zajmował się strychem, wieszając wieszaki i przesuwając pudła, ja wzięłam się za jego szafę. Gdy wyciągałam partię jego najstarszych garniturów i koszul, znalazłam około czterdziestu magazynów w stosie. Były schowane w tylnym rogu, gdzie zwykle nie zaglądam.

Wyciągnęłam jeden z wierzchu i zaczęłam go przeglądać. Zawierał artykuły o zamianie partnerów, swingowaniu, trójkątach, czworokątach, seksie grupowym i gangbangach. Przerzucałam strony i pobieżnie czytałam kilka artykułów. Gdy przewróciłam kartki wstecz, natknęłam się na sekcję listów, w której opisywano podniecenie mężczyzn, którzy widzieli swoje żony lub dziewczyny uprawiające seks z innymi mężczyznami. Byłam zszokowana.

Jeden po drugim, przejrzałam cały stos. Niektóre magazyny były dość nowe, ale inne pochodziły sprzed lat. Uznałam, że Marek zebrał coś w rodzaju zestawu „najlepszych” wydań. Nie było jasne, co decydowało o tym wyborze. Dla mnie wszystkie wydawały się dość podobne pod względem treści.

Reszta tamtej soboty upłynęła na przenoszeniu ubrań na strych, wybieraniu niektórych do wyrzucenia i ogólnym sprzątaniu domu. Byłam zdeterminowana, by nie wspomnieć Markowi o moim odkryciu, dopóki nie nadejdzie odpowiedni moment.

Sobota to nasza tradycyjna noc na mieście. Odwiedziliśmy jedno z kilkunastu stałych miejsc na kolację i drinki. Zaproponowałam, byśmy wybrali się do restauracji z barem centralnie położonym w sali jadalnej. Atmosfera tego miejsca była nieco głośna, ale muzyka była dobra, a klienci zazwyczaj zachowywali się przyzwoicie. Marek się zgodził.

Podczas kolacji dyskretnie przyglądałam się osobom przy barze, szukając potencjalnych kandydatów. W końcu zadałam Markowi kluczowe pytanie.

„Myślisz, że tamten facet chciałby mnie przelecieć?” – powiedziałam, wskazując na jednego z lepiej wyglądających mężczyzn w okolicy baru. Twarz Marka pobladła.

„Co powiedziałaś?” – zapytał, a jego twarz zastygła w szoku.

„Zapytałam, czy myślisz, że tamten facet chciałby mnie przelecieć, Marek. Nie słyszałeś mnie?”

„Słyszałem” – odpowiedział – „ale nie wierzę w to, co słyszę.”

Włożyłam do ust kolejną porcję jedzenia i żułam powoli, patrząc mu prosto w oczy. Po przełknięciu upiłam łyk wina i uśmiechnęłam się do niego.

„Co byś pomyślał” – zaczęłam – „albo poczuł, Marek? Wyobraź mnie nagą, z nogami w górze, szeroko rozłożonymi, a tamten facet” – kiwnęłam głową, wskazując widelcem w stronę baru – „pomiędzy moimi nogami, wbijający się we mnie swoim penisem?”

„Czy ty oszalałaś?” – powiedział.

Uśmiechnęłam się i pokręciłam głową bardzo powoli. „Wiem, że myślałeś o tym w ogólnym sensie, kochanie. Chcę wiedzieć, co by było, gdybyśmy wzięli tego konkretnego faceta” – kiwnęłam w stronę mężczyzny przy barze – „i zaprosili go do pokoju hotelowego, żebyś mógł patrzeć, jak mnie pieprzy. Podobałoby ci się to? Podniecałoby cię to? Czy samo myślenie o tym już cię nie podnieca? Chciałbyś zobaczyć, jak robię mu loda?”

Marek był zszokowany.

Zaśmiałam się. „Nie wyglądaj tak zaskoczony, mój drogi. Znalazłam twój stos magazynów. Przeczytałam je wszystkie. Wydaje się, że mają wspólny motyw. We wszystkich żona, czyli ja, pieprzy się z kimś, podczas gdy oddany mąż, zapewne ty, patrzy. Czasami on też może przelecieć inną kobietę, a czasem tylko obserwuje. To, że zachowałeś te wszystkie magazyny, mówi, że to coś, co cię podnieca. Chcę wiedzieć, czy traktujesz to poważnie.”

Wyglądał, jakby ktoś zadał mu cios w brzuch. Jego pewność siebie wyparowała. Wydawał się wręcz zawstydzony.

„To tylko… nie wiem” – powiedział ponuro – „fantazje.”

„Aha” – kiwnęłam głową. „A kiedy fantazjujesz, jestem tam? To ja?”

Marek wyglądał na przygaszonego. „Tak” – przyznał w końcu.

„Nie jestem zła, Marek” – pocieszyłam go. „Właściwie czytanie tych wszystkich rzeczy też mnie nieźle podgrzało. Ale chciałabym wiedzieć, dlaczego akurat ta fantazja.”

„Bo” – powiedział po głębokim oddechu – „nigdy nie mogę patrzeć. Kiedy jesteśmy razem, jestem tak zajęty, że nigdy nie widzę ciebie. Wszystko jest zabarwione moim własnym zaangażowaniem.” Wzruszył ramionami.

„Więc chciałbyś zobaczyć, jak się pieprzę, bez bycia zaangażowanym, jak mówisz?”

„Coś w tym rodzaju.”

Po tej wymianie zdań atmosfera przy naszym stoliku zgęstniała, ale nie w sposób nieprzyjemny – raczej jak przed burzą, pełna napięcia i niewypowiedzianych możliwości. Marek spuścił wzrok na swój talerz, przesuwając widelcem resztki jedzenia, jakby szukał w nich odpowiedzi. Ja natomiast sączyłam wino, pozwalając ciszy między nami narastać. Czułam, że to dopiero początek rozmowy, która może zmienić dynamikę naszego małżeństwa.

Bar wokół nas tętnił życiem. Gwar rozmów, brzęk kieliszków i rytmiczna muzyka w tle tworzyły idealną zasłonę dla naszej intymnej wymiany zdań. Od czasu do czasu zerkałam na mężczyznę przy barze – wysoki, z ciemnymi włosami i swobodnym uśmiechem, który sugerował, że dobrze czuje się w swoim towarzystwie. Nie chodziło o niego konkretnie, ale o to, co reprezentował: możliwość przekroczenia granicy, o której Marek najwyraźniej fantazjował od lat.

„Wiesz” – zaczęłam, przechylając kieliszek w dłoni, a moje słowa były lekkie, ale celowe – „czytanie tych magazynów… to nie tylko otworzyło mi oczy na twoje fantazje. Zaczęłam się zastanawiać, jak by to było. Poczuć czyjeś dłonie na sobie, wiedzieć, że ty patrzysz, że to cię podnieca. To… intrygujące.”

Marek uniósł wzrok, a w jego oczach błysnęło coś nowego – mieszanka zaskoczenia i ostrożnego zainteresowania. „Mówisz poważnie?” – zapytał cicho, jakby bał się, że źle zrozumiał.

Uśmiechnęłam się, unosząc brew. „A co, jeśli tak? Powiedzmy, że nie jestem przeciwna… eksperymentom. Ale musiałabym wiedzieć, że to coś, czego oboje chcemy. Nie tylko ty i twoje magazyny.”

Przez chwilę milczał, a ja widziałam, jak trybiki w jego głowie pracują na pełnych obrotach. W końcu odchrząknął i powiedział: „Nie wiem, czy byłbym w stanie… to znaczy, fantazjowanie to jedno, ale rzeczywistość? To zupełnie co innego.”

„Oczywiście” – zgodziłam się, opierając się wygodniej na krześle. „Ale powiedz mi, Marek, jak wyobrażasz sobie mnie w tych fantazjach? Jestem taka, jak teraz, czy może jakaś wyidealizowana wersja? Bo jeśli mamy o tym rozmawiać, chcę wiedzieć, co dokładnie cię kręci.”

Jego policzki lekko się zarumieniły, co rzadko się zdarzało. Marek nigdy nie był typem, który łatwo się peszy, ale teraz wyglądał, jakby został przyłapany na czymś więcej niż tylko posiadaniu magazynów. „Jesteś… ty” – powiedział w końcu. „Taka, jaka jesteś. Pewna siebie, seksowna, kiedy się śmiejesz, kiedy patrzysz na mnie tak, jak teraz. Chodzi o to, że chciałbym zobaczyć, jak się w tym odnajdujesz, jak… przejmujesz kontrolę.”

To mnie zaskoczyło. Spodziewałam się, że jego fantazje będą bardziej powierzchowne, ale to, co opisał, miało w sobie pewną głębię. Nie chodziło tylko o akt fizyczny, ale o dynamikę, o obserwowanie mnie w pełni świadomej swojej mocy. To sprawiło, że spojrzałam na niego inaczej – jak na mężczyznę, który nie tylko pragnął czegoś niekonwencjonalnego, ale też widział mnie w sposób, którego wcześniej nie dostrzegałam.

„No dobrze” – powiedziałam, pochylając się bliżej, a mój głos zniżył się do konspiracyjnego szeptu. „Załóżmy, że jestem zainteresowana. Jak byś chciał to zorganizować? Ten facet przy barze? Hotel? A może coś bardziej… zaplanowanego? Powiedz mi, Marek, jak byś to widział.”

Jego oczy rozszerzyły się, a ja widziałam, jak walczy z pokusą, by potraktować to jako żart, ale coś w moim spojrzeniu musiało go przekonać, że mówię poważnie. „Nie wiem” – przyznał, przeczesując dłonią włosy. „Chyba… musiałbym to przemyśleć. To nie tak, że mam gotowy plan.”

„To może ja coś zaproponuję” – powiedziałam, unosząc kieliszek w toaście. „Dajmy sobie czas. Porozmawiajmy o tym, co nas kręci, czego się boimy. Może nawet… poeksperymentujmy powoli. Ale jedno jest pewne, Marek – jeśli to zrobimy, to na moich zasadach też. Zgoda?”

Uśmiechnął się, po raz pierwszy od początku rozmowy wyglądając na rozluźnionego. „Zgoda” – powiedział, unosząc swój kieliszek, by stuknąć się ze mną. „Ale, Monika, ty naprawdę jesteś pełna niespodzianek.”

Zaśmiałam się, czując, jak napięcie między nami przechodzi w coś innego – coś ekscytującego, pełnego możliwości. Reszta wieczoru upłynęła na lżejszych rozmowach, ale w powietrzu wisiało niewypowiedziane pytanie: dokąd nas to zaprowadzi? Gdy wracaliśmy do domu, trzymając się za ręce, wiedziałam, że to dopiero początek naszej nowej przygody.

Rozdział 2: Pierwszy Krok

Minął tydzień od naszej pamiętnej rozmowy w The Velvet Cellar, a ja wciąż czułam dreszcz emocji na samo wspomnienie tamtego wieczoru. Rozmowa z Markiem otworzyła drzwi do czegoś nowego – nie tylko w naszym małżeństwie, ale i we mnie samej. W ciągu tygodnia wracaliśmy do tematu kilka razy, ostrożnie, jakbyśmy oboje badali grunt. Marek przyznał, że pomysł, by mnie obserwować, nadal go podnieca, ale wciąż nie był pewien, gdzie leży granica między fantazją a rzeczywistością. Ja z kolei odkryłam, że myśl o przekroczeniu tej granicy budzi we mnie ciekawość, której wcześniej nie znałam.

Postanowiłam, że kolejny weekend będzie okazją, by pchnąć sprawę dalej. Sobotnia noc znów zaprowadziła nas do The Velvet Cellar. Tym razem wybrałam sukienkę, która przyciągała spojrzenia – czarną, obcisłą, z subtelnym dekoltem, który zostawiał miejsce dla wyobraźni. Marek zauważył to od razu, a jego uniesiona brew i lekki uśmiech mówiły, że wie, iż coś się szykuje.

Bar był pełen ludzi, a atmosfera pulsowała energią. Usiedliśmy przy stoliku blisko baru, z lampką wina w dłoniach. Marek wyglądał na rozluźnionego, ale ja widziałam w jego oczach iskrę oczekiwania. Wiedział, że coś planuję, choć nie znał szczegółów. Po kilku łykach wina nachyliłam się do niego i szepnęłam: „Dzisiaj chcę zobaczyć, jak bardzo jesteś gotów na swoje fantazje, kochanie.”

Jego oczy rozszerzyły się, ale zanim zdążył odpowiedzieć, wstałam i ruszyłam w stronę baru, niby po kolejną kolejkę. W rzeczywistości miałam inny cel. Przy kontuarze stał mężczyzna, którego zauważyłam już wcześniej – wysoki, z ciemnymi włosami zaczesanymi do tyłu, ubrany w dobrze skrojony garnitur. Miał w sobie swobodną pewność siebie, a jego spojrzenie, gdy nasze oczy się spotkały, było bezpośrednie, ale nie nachalne. Idealny kandydat do mojego małego eksperymentu.

Zbliżyłam się do baru i zamówiłam drinka, celowo stając obok niego. Rzuciłam mu lekki uśmiech, a on, jak na zawołanie, odwzajemnił go. „Ciężki tydzień?” – zapytał, wskazując na moje wino. Jego głos był głęboki, z nutą rozbawienia.

„Można tak powiedzieć” – odparłam, przechylając głowę. „A ty? Wyglądasz, jakbyś świętował coś większego niż tylko weekend.”

Zaśmiał się, a rozmowa potoczyła się naturalnie. Przedstawił się jako Kuba, handlowiec, który przyjechał do miasta na konferencję. Był czarujący, ale nie przesadzał – dokładnie taki, jak chciałam. Zerknęłam w stronę Marka, który obserwował nas z naszego stolika. Jego twarz była trudna do odczytania, ale widziałam, jak jego palce zacisnęły się na kieliszku. Dobrze. Chciałam, żeby poczuł to napięcie.

Po kilku minutach flirtu, kiedy Kuba zapytał, czy często tu bywam, postanowiłam podnieść stawkę. „Rzadko, ale może się to zmienić, jeśli będę miała powód” – powiedziałam, patrząc mu prosto w oczy. Wyciągnęłam serwetkę i zapisałam na niej swój numer telefonu, po czym wsunęłam ją w jego dłoń. „Zadzwoń, jeśli będziesz w okolicy” – dodałam z uśmiechem, po czym wróciłam do Marka, czując, jak adrenalina pulsuje w moich żyłach.

„Co to było?” – zapytał Marek, gdy usiadłam. Jego głos był spokojny, ale oczy zdradzały burzę emocji.

„Tylko rozmowa” – odparłam niewinnie, sącząc wino. „Ale dałam mu mój numer. Myślisz, że zadzwoni?”

Marek przełknął ślinę, a jego spojrzenie powędrowało w stronę Kuby, który teraz rozmawiał z barmanem. „Nie wiem” – powiedział powoli. „A ty… chcesz, żeby zadzwonił?”

Uśmiechnęłam się, kładąc dłoń na jego ramieniu. „Chcę zobaczyć, dokąd nas to zaprowadzi, Marek. A ty? Co czujesz, widząc, jak flirtuję z kimś innym?”

Nie odpowiedział od razu, ale widziałam, jak jego oddech przyspieszył. „To… dziwne” – przyznał w końcu. „Ale nie mogę zaprzeczyć, że jest w tym coś… podniecającego.”

Tej nocy, gdy wróciliśmy do domu, rozmowa przeszła w coś bardziej fizycznego. Czułam, że przekroczenie tej małej granicy rozpaliło nas oboje. Ale prawdziwy test nadszedł następnego dnia, gdy mój telefon zabrzęczał, a na ekranie pojawiła się wiadomość od Kuby.

„Hej, Monika. Miło było cię poznać wczoraj. Masz czas na kawę w tym tygodniu?” – brzmiała pierwsza wiadomość. Uśmiechnęłam się, czując, jak moje serce bije szybciej. Pokazałam wiadomość Markowi, który akurat robił kawę w kuchni.

„No proszę” – powiedział, unosząc brew. „I co teraz?”

„Teraz zobaczymy, jak daleko mogę to pociągnąć” – odparłam, pisząc krótką, zalotną odpowiedź: „Kawa brzmi super, ale może coś ciekawszego? ”

W ciągu następnych dni wymiana wiadomości z Kubą stawała się coraz śmielsza. Zaczęło się od niewinnych żartów, ale szybko przeszło w flirt pełen podtekstów. „Masz w sobie coś, co sprawia, że trudno się oderwać” – napisał pewnego wieczoru. „Jakbyś wiedziała, czego chcesz, i nie bała się po to sięgnąć.”

„Może i wiem” – odpisałam, czując, jak ciepło rozlewa się po moim ciele. „A ty? Jesteś typem, który tylko mówi, czy działa?”

Marek, choć początkowo niepewny, zgodził się, bym pokazywała mu nasze wiadomości. Ku mojemu zaskoczeniu, im bardziej pikantne stawały się rozmowy z Kubą, tym bardziej Marek wydawał się zaintrygowany. Pewnej nocy, gdy sączyliśmy wino na kanapie, przeczytałam mu na głos wiadomość, w której Kuba opisał, co by zrobił, gdybyśmy byli sami w pokoju hotelowym. Słowa były śmiałe, niemal bezczelne, a ja czułam, jak moje fantazje zaczynają się rozrastać, mieszając się z obrazami, które wcześniej znałam tylko z magazynów Marka.

„I co o tym myślisz?” – zapytałam, patrząc na męża. Moje policzki były zarumienione, a głos lekko drżał z ekscytacji.

Marek odstawił kieliszek i przysunął się bliżej. „Myślę, że jesteś w tym lepsza, niż sądziłem” – powiedział, a jego dłoń powędrowała na moje udo. „I myślę, że chcę zobaczyć, co będzie dalej.”

W tamtej chwili wiedziałam, że przekroczyliśmy kolejny próg. Moje rozmowy z Kubą budziły we mnie pragnienia, o których wcześniej tylko czytałam, a reakcja Marka dodawała temu wszystkiemu nowej warstwy. Nie byłam pewna, czy kiedykolwiek spotkam się z Kubą osobiście, ale sam fakt, że mogłam igrać z tą fantazją, a Marek był w to zaangażowany, sprawiał, że czułam się bardziej żywa niż kiedykolwiek.

  • Lubię 5
  • Zauroczenie 1
  • Wow! 2
  • Dziękuję 4

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Świetnie się zaczyna 👍

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Rozdział 3: Granice

Tydzień mijał w dziwnym, elektryzującym napięciu. Każda wiadomość od Kuby była jak iskra, która rozpalała moje myśli, ale jednocześnie budziła we mnie niepokój. Czy byłam gotowa pójść dalej? Flirt w barze, zalotne wiadomości – to wszystko było ekscytujące, ale czułam, że zbliżam się do granicy, której przekroczenie mogło zmienić wszystko. Marek, choć wciąż zainteresowany naszą nową dynamiką, wydawał się ostrożniejszy. W rozmowach unikał naciskania, zostawiając mi przestrzeń, ale widziałam w jego oczach ciekawość, a czasem coś, co wyglądało jak wyzwanie.

Kuba jednak nie zwalniał tempa. Jego wiadomości, początkowo figlarne, stawały się coraz bardziej bezpośrednie i wyuzdane. Każde powiadomienie na moim telefonie sprawiało, że moje serce biło szybciej. Nie czytałam już Markowi naszych rozmów, jak robiłam to wcześniej. Czułam, że to, co piszę z Kubą, jest zbyt intymne, zbyt surowe, by dzielić się tym otwarcie. Ale jednocześnie nie mogłam się powstrzymać przed zostawianiem telefonu w miejscach, gdzie Marek mógłby go zobaczyć – na stole w kuchni, na kanapie, z ekranem odblokowanym i otwartą konwersacją. To był mój sposób na testowanie go, na sprawdzenie, czy zauważy, czy zareaguje, czy może zatrzyma mnie, jeśli uzna, że idę za daleko.

Pewnego wieczoru, gdy sączyłam wino w salonie, a Marek był w kuchni, przyszła kolejna wiadomość od Kuby. Spojrzałam na ekran i poczułam, jak ciepło rozlewa się po moim ciele.

Kuba: „Wiesz, co bym z tobą zrobił, gdybyś była tu teraz? Pchnąłbym cię na łóżko, rozdarł tę sukienkę, którą miałaś w barze, i lizał twoją cipkę, aż zaczęłabyś błagać o więcej. Lubisz, jak facet przejmuje kontrolę, prawda?”

Moje palce zadrżały, gdy odpisywałam. Wiedziałam, że powinnam zwolnić, ale coś w jego słowach, w tej bezczelnej pewności, sprawiało, że chciałam grać dalej.

Monika: „Może i lubię. Ale musiałbyś się postarać, żeby mnie zmusić do błagania. Myślisz, że dasz radę?”

Kuba: „O, kochanie, nie masz pojęcia. Chwyciłbym cię za nadgarstki, przycisnął do ściany i wbił się w ciebie tak mocno, że czułabyś mnie przez tydzień. Powiedz mi, jak bardzo jesteś mokra, myśląc o tym.”

Przełknęłam ślinę, czując, jak moje ciało reaguje na jego słowa. To nie były już tylko żarty – to była czysta, graficzna prowokacja. Odłożyłam telefon na stolik, ekranem do góry, wiedząc, że Marek zaraz wróci z kuchni. Część mnie chciała, żeby zobaczył. Chciałam, żeby powiedział: „Monika, to za daleko”, albo żeby pokazał, że go to podnieca. Ale gdy wszedł do pokoju, niosąc dwie kawy, tylko rzucił okiem na telefon i usiadł obok mnie, jakby nic się nie stało.

„Co słychać?” – zapytał, sącząc kawę. Jego ton był neutralny, ale widziałam, jak jego spojrzenie na ułamek sekundy zatrzymało się na moim telefonie.

„Nic szczególnego” – odparłam, uśmiechając się niewinnie. Byłam zaskoczona, że nie drążył tematu. Czy naprawdę nie zauważył? A może udawał, że nic nie wie, bo sam chciał zobaczyć, dokąd to zmierza?

W ciągu następnych dni wiadomości od Kuby stawały się coraz bardziej intensywne. „Wyobrażam sobie, jak klęczysz przede mną, z moimi dłońmi we włosach, ciągnąc je mocno, podczas gdy ssiesz mojego kutasa. Patrzyłabyś na mnie tymi swoimi oczami, prosząc o więcej, prawda? Powiedz mi, jak byś to robiła.” Odpowiadałam, choć każda wiadomość była jak krok w nieznane. „Powoli, drażniłabym cię, aż zacząłbyś tracić kontrolę. Ale nie sądzę, żebyś wytrzymał długo, Kuba.” Moje słowa były odważne, ale w głębi duszy czułam niepewność. Czy naprawdę chciałam, żeby to się urzeczywistniło? A co z Markiem? Dlaczego nie reagował?

W piątek wieczorem, gdy szykowaliśmy się na kolejną wizytę w The Velvet Cellar, zostawiłam telefon na komodzie w sypialni, z otwartą rozmową. Kuba napisał właśnie: „Chciałbym cię związać, Moniko. Rozłożyć na łóżku, z rękami nad głową, i pieprzyć cię tak długo, aż zaczęłabyś krzyczeć moje imię. Jak byś się czuła, całkowicie zdana na mnie?”

Wróciłam do pokoju i zobaczyłam, że Marek stoi przy komodzie, poprawiając krawat. Telefon leżał dokładnie tam, gdzie go zostawiłam. Spojrzał na mnie, a jego oczy były nieprzeniknione. „Gotowa?” – zapytał, jakby nigdy nic.

„Pewnie” – odparłam, czując lekkie ukłucie rozczarowania. Dlaczego nie powiedział ani słowa? Czytał te wiadomości i postanowił milczeć? A może naprawdę ich nie widział? Jego obojętność była niemal prowokująca, jak cicha zgoda na to, by gra toczyła się dalej.

W barze atmosfera była taka sama jak zawsze – głośna, pełna życia, z muzyką w tle. Kuba napisał, że będzie w mieście, ale nie pojawił się, co jednocześnie mnie rozczarowało i ulżyło. Siedzieliśmy z Markiem przy stoliku, a ja popijałam wino, czując, jak moje myśli krążą wokół tego, co działo się w moim telefonie. W końcu nie wytrzymałam.

„Marek” – zaczęłam, pochylając się bliżej. „Zauważyłeś coś… nietypowego w ostatnich dniach? Na przykład na moim telefonie?”

Uniósł brew, a na jego twarzy pojawił się cień uśmiechu. „Nietypowego? Na przykład co?”

Zawahałam się. Chciał, żebym to powiedziała? „Wiesz, o czym mówię. Rozmowy z Kubą. Zostawiałam telefon w takich miejscach, że… mogłeś zobaczyć.”

Przez chwilę milczał, a potem odstawił kieliszek. „Monika, widziałem” – powiedział cicho. „Nie jestem ślepy. Ale pomyślałem, że jeśli chcesz, żebym coś powiedział, to sama mi powiesz, jak daleko to zaszło.”

Zamarłam. Więc wiedział. Czytał te wiadomości – te obsceniczne, graficzne opisy – i postanowił milczeć. „I co o tym myślisz?” – zapytałam, czując, jak moje serce bije szybciej.

„Myślę, że jesteś w tym głębiej, niż się spodziewałem” – powiedział, a jego głos był spokojny, ale w jego oczach błysnęło coś dzikiego. „I myślę, że to, co robisz, jest… fascynujące. Ale jeśli chcesz pójść dalej, musisz mi powiedzieć, czego chcesz. Naprawdę.”

Jego słowa były jak wyzwanie. Czułam, że gra, którą zaczęłam, wymyka mi się spod kontroli, ale jednocześnie nie mogłam przestać. Kuba i jego wiadomości rozpalały moje fantazje, ale to reakcja Marka – ta cicha, niemal dominująca zgoda – sprawiała, że chciałam pchnąć to wszystko jeszcze dalej.

„Może jeszcze nie wiem, czego chcę” – powiedziałam, unosząc kieliszek. „Ale dowiem się. A ty? Jesteś gotów zobaczyć, co będzie dalej?”

Uśmiechnął się, a jego dłoń znalazła moją pod stołem. „Jestem gotów, Moniko. Pytanie, czy ty jesteś.”

  • Lubię 3
  • Dziękuję 4

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Rozdział 4: Na Krawędzi

Stanie w łazienkowej kabinie z telefonem w dłoni było jak zawieszenie w czasie. Świat wokół mnie – dudniąca muzyka The Velvet Cellar, odległy śmiech ludzi, brzęk kieliszków – wydawał się przytłumiony, jakby istniał tylko w tle. Moje serce biło jak oszalałe, a palce drżały, gdy pisałam do Marka: „Idę.” Nacisnęłam „wyślij” i czekałam, wpatrując się w ekran. To była jego ostatnia szansa, by mnie zatrzymać, by powiedzieć „wróć” albo „nie rób tego”. Sekundy ciągnęły się jak wieczność. Nic. W akcie desperacji wysłałam krótkie „?” i znów czekałam, czując, jak motyle w moim żołądku zamieniają się w burzę.

Po kilku sekundach telefon zabrzęczał. „Wiem” – napisał Marek. Zanim zdążyłam przetworzyć jego odpowiedź, przyszła kolejna: „Wszystko w porządku.” Te słowa były jak cios, ale jednocześnie jak dziwne błogosławieństwo. Wiedział, co zamierzam zrobić, i nie próbował mnie powstrzymać. Jego spokój był niemal niepokojący, ale jednocześnie dawał mi wolność – wolność, której jednocześnie pragnęłam i się bałam.

Spojrzałam w lustro. Moje oczy błyszczały, policzki były zarumienione, a czerwona sukienka, którą wybrałam na ten wieczór, przylegała do mojego ciała jak druga skóra. Wyglądałam jak kobieta, która wie, czego chce, ale w środku byłam kłębkiem nerwów. Wzięłam głęboki oddech, schowałam telefon do torebki i wróciłam do baru, gdzie czekał Kuba.

Stał oparty o kontuar, z kieliszkiem w dłoni, a jego ciemne oczy śledziły każdy mój krok. Gdy mnie zobaczył, na jego twarzy pojawił się ten sam pewny siebie uśmiech, który pamiętałam z naszej pierwszej rozmowy. „Myślałem, że uciekłaś” – powiedział, przekrzywiając głowę. Jego głos miał w sobie nutę rozbawienia, ale też coś głębszego, coś, co mówiło, że wie, iż gram w jakąś grę – choć nie znał jej zasad.

„Nie uciekam tak łatwo” – odparłam, siadając na stołku obok niego. Moje słowa brzmiały odważniej, niż się czułam. Motyle w moim żołądku nie zniknęły, a myśl o wiadomościach Marka – „Wiem. Wszystko w porządku” – wciąż krążyła mi po głowie. Czy naprawdę był w porządku? Czy ja byłam?

Kuba zamówił dla mnie kolejnego drinka, a rozmowa płynęła lekko, choć każde jego słowo było podszyte podtekstem. Opowiadał o swojej pracy, o podróżach, ale co chwilę rzucał spojrzenie, które mówiło: „Wiem, po co tu jesteś.” W końcu pochylił się bliżej, a jego dłoń musnęła moje kolano pod blatem baru. Dotyk był delikatny, ale elektryzujący.

„Powiedz mi, Moniko” – powiedział cicho, tak by tylko ja słyszała. „Dlaczego naprawdę przyszłaś? Bo coś mi mówi, że to nie tylko o drinka chodzi.”

Serce zadrgało mi w piersi. Spojrzałam mu w oczy, szukając w nich odpowiedzi na własne pytania. „Może chciałam sprawdzić, czy jesteś tak dobry, jak piszesz” – odparłam, unosząc brew. Moje słowa były prowokacją, ale w głębi duszy wciąż walczyłam z niepewnością. Kuba zaśmiał się, a jego dłoń przesunęła się nieco wyżej, zatrzymując się na moim udzie.

„O, kochanie, jestem lepszy” – powiedział, a jego głos był niski, niemal growlowy. „Chodź ze mną, a pokażę ci, o czym pisałem. Wyobraź sobie, jak zdejmuję z ciebie tę sukienkę, jak moje dłonie wędrują po twoim ciele, jak wbijam się w ciebie, aż zapomnisz, jak się nazywasz.”

Jego słowa były niemal dokładnym echem wiadomości, które wysyłał, ale wypowiedziane na żywo miały zupełnie inną moc. Czułam, jak moje ciało reaguje – ciepło rozlewało się po skórze, a oddech przyspieszył. Ale w mojej głowie wciąż był Marek. Jego „Wiem” brzmiało jak cicha zgoda, ale też jak wyzwanie. Czy chciał, żebym to zrobiła? Czy ja tego chciałam?

„Ambitne plany” – powiedziałam, próbując zachować lekki ton, choć moje serce biło jak oszalałe. „Ale wiesz, Kuba, ja nie jestem taka łatwa. Musiałbyś mnie przekonać.”

Jego uśmiech stał się szerszy, niemal drapieżny. „Lubię wyzwania” – powiedział, a jego dłoń zacisnęła się lekko na moim udzie. „Powiedz mi, czego chcesz, Moniko. Chcesz, żebym cię zabrał do hotelu i zerżnął tak, jak opisywałem? Chcesz, żebym chwycił cię za włosy i sprawił, że będziesz błagać? Bo widzę w twoich oczach, że o tym myślisz.”

Przełknęłam ślinę, czując, jak jego słowa wbijają się we mnie jak szpilki. Miał rację – myślałam o tym. Myślałam o jego dłoniach na moim ciele, o tym, jak by to było oddać się tej chwili, zapomnieć o wszystkim. Ale myślałam też o Marku, o jego milczącej zgodzie, o tym, jak patrzył na mnie, gdy zostawiałam telefon z otwartymi wiadomościami. Czy był teraz w domu, wyobrażając sobie, co robię? Czy to go podniecało, tak jak pisał w swoich fantazjach?

„Może” – powiedziałam w końcu, a moje słowa były niemal szeptem. „Ale nie jestem pewna, czy jesteś gotów na to, co ja mogę przynieść do gry.”

Kuba zaśmiał się, a jego dłoń przesunęła się na moją talię, przyciągając mnie bliżej. „Spróbuj mnie, Moniko” – powiedział, a jego usta były tak blisko moich, że czułam ciepło jego oddechu. „Chodźmy stąd. Pokażę ci, co mogę zrobić.”

W tamtej chwili czas jakby się zatrzymał. Czułam jego dłoń na mojej talii, słyszałam dudnienie muzyki, widziałam tłum ludzi wokół nas. Ale w mojej głowie był tylko Marek – jego „Wiem”, jego „Wszystko w porządku”.

  • Lubię 2
  • Dziękuję 3

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Stanie przed wejściem do The Velvet Cellar, z telefonem w dłoni i wiadomością od Marka – „Cokolwiek zrobisz, jestem z tobą” – było jak cios w serce. Spodziewałam się, że mnie zatrzyma, że pokaże zazdrość, że zawalczy. Zamiast tego dał mi wolność, której nie byłam pewna, czy chcę. W jego słowach było wsparcie, ale też obojętność, która mnie zraniła. Czułam złość, jakby oddawał mnie w ręce Kuby bez mrugnięcia okiem. W tej złości, mieszanej z rozczarowaniem i motylami w żołądku, podjęłam decyzję. Skoro Marek nie zamierza mnie zatrzymać, pójdę z falą. Pokażę mu, że mogę.

Wróciłam do baru, gdzie Kuba czekał, oparty o kontuar, z tym swoim drapieżnym uśmiechem. „Gotowa?” – zapytał, a jego oczy błyszczały, jakby już wiedział, że wygrał.

„Gotowa” – odparłam, a moje słowa były twarde, niemal wyzywające. Wstał, położył dłoń na mojej talii i poprowadził mnie do wyjścia. Czułam, jak spojrzenia innych w barze śledzą nas, ale nie obchodziło mnie to. W głowie miałam tylko Marka i jego „Wszystko w porządku”. Jeśli chciał, żebym to zrobiła, to zrobię.

Kuba zarezerwował pokój w hotelu kilka przecznic dalej – eleganckim, z lśniącym marmurowym holem i dyskretnym personelem, który nie zadawał pytań. W windzie nie odzywał się, ale jego dłoń na mojej talii była pewna, niemal władcza. Gdy drzwi pokoju zamknęły się za nami, odwrócił mnie do siebie i przycisnął do ściany. Jego usta znalazły moje, a pocałunek był głodny, dominujący, jakby chciał od razu ustalić, kto tu rządzi.

„Zdejmij sukienkę” – powiedział, odsuwając się na chwilę. Jego głos był niski, rozkazujący. Zawahałam się, ale złość na Marka i adrenalina pchały mnie do przodu. Ściągnęłam czerwoną sukienkę, pozwalając jej opaść na podłogę. Stałam przed nim w samej bieliźnie, czując, jak jego spojrzenie przeszywa mnie na wylot.

„Piękna” – mruknął, zbliżając się. Jego dłonie powędrowały na moje biodra, a potem wyżej, zdejmując stanik jednym ruchem. Nie było w nim delikatności – każdy gest był pewny, niemal brutalny. Pchnął mnie na łóżko, a ja upadłam na miękką pościel, czując, jak moje serce bije jak oszalałe. „Rozłóż nogi” – powiedział, rozpinając koszulę. Zrobiłam to, choć w głębi duszy czułam narastający niepokój. To już nie była gra w wiadomościach. To była rzeczywistość.

Kuba zdjął resztę ubrań, a jego ciało było dokładnie takie, jak sobie wyobrażałam – muskularne, pewne. Gdy sięgnęłam po torebkę, by wyjąć prezerwatywę, chwycił mój nadgarstek. „Nie potrzebujemy tego” – powiedział, a jego uśmiech miał w sobie coś mrocznego. „Chcę, żebyś wróciła do swojego męża pełna mojej spermy. Niech wie, że byłaś moja.”

Jego słowa były jak policzek. „Nie” – powiedziałam ostro, próbując się podnieść. „To nie tak działa.”

Ale Kuba pochylił się nade mną, przyciskając mnie do łóżka. „O, Moniko, właśnie tak działa” – szepnął, a jego dłoń zacisnęła się na moim biodrze. „Chcesz tego. Wiem, że chcesz.” Jego dominacja była przytłaczająca, a ja, wciąż zła na Marka, wciąż pełna sprzecznych emocji, poczułam, jak moja wola słabnie. Nie powiedziałam „tak”, ale też nie powiedziałam „nie”. I to wystarczyło.

Kuba wszedł we mnie jednym ruchem, mocno, bez ostrzeżenia. Jęknęłam, zaskoczona intensywnością, a on chwycił mnie za włosy, przyciągając moją głowę do tyłu. „Lubisz to, prawda?” – warknął, poruszając się szybko, bezlitośnie. „Powiedz mi, jak bardzo ci się podoba.” Nie odpowiedziałam, ale moje ciało zdradzało mnie – każdy ruch, każdy jego dotyk sprawiał, że traciłam kontrolę. Czułam się jak w transie, jakbym była jednocześnie obecna i poza sobą.

W pewnym momencie Kuba sięgnął po swój telefon. „Chcę kilka zdjęć” – powiedział, nie przerywając rytmu. „Na pamiątkę.”

„Nie!” – niemal krzyknęłam, próbując odepchnąć jego rękę. „Żadnych zdjęć.”

Zatrzymał się na chwilę, patrząc na mnie z uniesioną brwią. „Spokojnie, Moniko. Nie bądź taka sztywna.” Jego ton był niemal kpiący, ale widziałam, że nie odpuści. Po krótkiej walce wewnętrznej zaproponowałam kompromis. „Tylko moim telefonem” – powiedziałam, dysząc. „I wyślę ci jedno albo dwa, jak je przejrzę.”

Uśmiechnął się, jakby wygrał kolejną rundę. „Zgoda.” Wziął mój telefon i zrobił kilka zdjęć – mnie na łóżku, z rozrzuconymi włosami, z jego dłonią na moim biodrze. Nie patrzyłam w obiektyw. Nie chciałam widzieć siebie w tej chwili.

Gdy w końcu skończył, wypełniając mnie tak, jak zapowiedział, upadłam na łóżko, wyczerpana. Moje ciało drżało, a umysł był chaosem. Czułam się jednocześnie spełniona i pusta, jakby coś we mnie pękło. Kuba wstał, ubrał się i rzucił: „To było warte czekania.” Jego ton był lekki, jakby to była tylko kolejna noc. Dla mnie była czymś więcej – załamaniem, które jednocześnie mnie przerażało i fascynowało.

Odwiózł mnie do domu w milczeniu. Gdy wysiadałam z jego samochodu, rzucił: „Napisz, jak wybierzesz zdjęcia.” Nie odpowiedziałam. Weszłam do domu, czując, jak każdy krok jest ciężki, jakby moje ciało nie należało do mnie. Było po pierwszej w nocy, a Marek siedział w salonie z lampką wina, czytając książkę. Gdy mnie zobaczył, odłożył ją i wstał.

„Jesteś” – powiedział cicho, a jego oczy przesunęły się po mnie, jakby próbował odczytać, co się stało. Moja sukienka była lekko pognieciona, włosy w nieładzie, a na mojej skórze wciąż czułam zapach Kuby. Nie mogłam spojrzeć Markowi w oczy.

„Jestem” – odparłam, a mój głos był słaby. Usiadłam na kanapie, a on usiadł obok mnie. Przez chwilę panowała cisza, ciężka jak ołów.

„Jak było?” – zapytał w końcu, a jego ton był neutralny, ale wyczuwałam w nim napięcie.

Złość, która pchnęła mnie w ramiona Kuby, wróciła, choć teraz była zmieszana z bólem. „Chcesz wiedzieć?” – powiedziałam ostrzej, niż zamierzałam. „Poszłam z nim. Zrobiłam to. I nie powstrzymałeś mnie, Marek. Nawet nie próbowałeś.”

Jego twarz stężała, ale nie odwrócił wzroku. „Powiedziałem ci, że to twoja decyzja, Moniko. Chciałem, żebyś miała wybór.”

„Wybór?” – niemal krzyknęłam. „Czułam się, jakbyś mnie oddał! Jakby ci nie zależało!”

„Zależało mi” – powiedział, a jego głos był cichy, ale stanowczy. „Zależy mi. Ale widziałem, jak bardzo tego chciałaś. Nie chciałem cię więzić.”

Jego słowa sprawiły, że coś we mnie pękło. Łzy napłynęły mi do oczu, a ja ukryłam twarz w dłoniach. „Nie wiem, co chciałam” – szepnęłam. „To było… za dużo. On był… inny, niż myślałam. Dominujący. Nie użyliśmy prezerwatywy, Marek. Powiedział, że chce, żebym wróciła do ciebie… pełna jego spermy.”

Marek zamarł. Widziałam, jak jego dłonie zaciskają się w pięści, ale nie powiedział ani słowa. Po chwili pochylił się i delikatnie dotknął mojego ramienia. „Monika” – powiedział cicho. „Jesteś tu. To się liczy.”

Ale ja nie czułam, że jestem. Moje ciało wciąż nosiło ślady Kuby – lekkie zaczerwienienia na biodrach, gdzie jego dłonie zaciskały się zbyt mocno, wilgoć między nogami, która przypominała mi o jego słowach. Marek musiał to wyczuć, bo jego spojrzenie zmiękło, a ręka przesunęła się na moje udo, delikatnie, jakby chciał mnie odzyskać.

„Pokaż mi” – powiedział cicho, a jego głos był pełen emocji, których nie potrafiłam nazwać. Nie protestowałam, gdy podciągnął moją sukienkę, odsłaniając ślady na mojej skórze. Jego palce musnęły moje udo, a potem zatrzymały się, gdy dotarł do wilgoci, która nie należała do mnie. Nie powiedział nic, ale jego oddech przyspieszył.

„Chcesz mnie teraz?” – zapytałam, a mój głos drżał. „Po tym wszystkim?”

„Zawsze cię chcę” – odparł, a jego dłonie znalazły moje, przyciągając mnie bliżej. Tej nocy kochaliśmy się na kanapie, desperacko, jakby chcieliśmy wymazać to, co się stało, i jednocześnie to zaakceptować.

  • Lubię 5
  • Dziękuję 4

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Cuckoldplace Poland © 2007 - 2025

Jesteśmy szanującym się forum, istniejemy od 2007 roku. Słyniemy z dużych oraz udanych imprez zlotowych. Cenimy sobie spokój oraz kulturę wypowiedzi. Regulamin naszej społeczności, nie jest jedynie martwym zapisem, Użytkownicy stosują się do zapisów regulaminu.

Cookies

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

Polityka Wewnętrzna

Nasze Forum jest całkowicie wolne od reklam, jest na bieżąco monitorowane oraz moderowane w sposób profesjonalny przez ekipę zarządzającą. Potrzebujesz więcej informacji? Odwiedź nasz Przewodnik. Jednocześnie przypominamy, że nie przyjmujemy reklamodawców. Dziękujemy za wizytę i do zobaczenia!

×
×
  • Dodaj nową pozycję...